Prawdę mówiąc, ledwo go zauważyłam. Biały kartonik z całkiem ładną grafiką mimo wszystko nie wyróżniał się za bardzo na sklepowej półce i pewnie gdyby nie ta wielka cena z napisem "PROMOCJA", umknąłby on mojej uwadze. Ale jakoś tak wzięłam do ręki, zaczęłam oglądać... i bum, po krótkiej lekturze składu poleciał do koszyka.
Pierwszą rzeczą, na jaką zawsze zwracam uwagę przy wyborze kremu do twarzy jest obecność parafiny i oczywiście rodzaj kremu. Moja skóra przez lata była klasyfikowana jako tłusta, a okazała się być mieszaną w kierunku suchej. Nie jest wcale taka delikatna, ale nie zmienia to faktu że jest niezwykle kapryśna i taka parafina momentalnie wyprowadza ją z równowagi, tak samo jak brak konkretnego nawilżenia. W tym kremie parafiny nie było, w dodatku był on dedykowany cerze suchej. Czyli w sam raz.
Składniki, jak przystało na Alterrę są certyfikowane i naturalne. To kolejny powód, dla którego sięgnęłam po ten krem. Mam w ten sposób gwarancję, że nie znajdą się tam parafina czy inne pochodne olejów mineralnych, które zapchałyby mnie w tempie ekspresowym.
Trzeba przyznać, że skład jest faktycznie imponujący. Tylko dwa składniki zaznaczyłam na żółto - jeden dlatego, że to powszechnie nienawidzony Alcohol, a drugi - bo nie do końca wiem, jak powinien być zaznaczony.
Jeśli chodzi o Alcohol - w przypadku posiadaczek cery suchej może on spowodować, że potencjalne kupujące wpadną w popłoch i czmychną czym prędzej, ale spójrzcie na to z innej strony. Coś musi nam konserwować ten krem, żeby wytrzymał miesiące na półce Rossmanna... W otoczeniu tak wielu substancji nawilżających alkohol zresztą nie powinien nam zrobić żadnej krzywdy.
Skład:
Aqua - woda
Glycine Soja (Oil) - olej sojowy
Glycerin - gliceryna
Alcohol - alkohol - tu jako konserwant
Olea Europaea (Oil) - olej z oliwki europejskiej
Butyrospermum Parkii (Butter) - masło shea
Cetearyl Alcohol - natłuszczacz
Cetyl Alcohol - emolient, zmiękcza, wygładza
Helianthus Annuus (Hybrid Oil) - olej ze słonecznika
Vitis Vinifera (Seed Oil) - olej z nasion winogron
Potassium Cetyl Phosphate - emulgator pochodzenia roślinnego
Camellia Sinensis (Leaf Extract) - wyciąg z liści kamelii
Vitis Vinifera (Fruit Extract) - wyciąg z winogron
Sodium Lactate - nawilżacz
Xanthan Gum - guma ksantanowa, stabilizator, zagęstnik, nie wchodzi w konflikty ze skórą
Saccharide Isomerate - zmiękczacz, emolient, długotrwale nawilża
Hydrogenated Palm Glycerides - emulgator produkowany z tłuszczu roślinnego
Sodium Hyaluronate - kwas hialuronowy
Tocopherol - witamina E, antyoksydant
Helianthus Annuus (Seed Oil) - olej z nasion słonecznika
Hydrogenated Lecithin - uwodorniona lecytyna, naturalny środek emulgujący
Lecithin - lecytyna, naturalny emulgator, pomaga transportować substancje w głąb skóry
Lysolecithin - naturalny emulgator
Brassica Campestris Sterols - zmiękcza, kondycjonuje, spłyca zmarszczki
Ascorbyl Palmitate - pochodna witaminy C, rozjaśnia, regeneruje, działa przeciwrodnikowo
Parfum - kompozycja zapachowa
Citral - naturalny składnik kompozycji zapachowej
Limonene - naturalny składnik kompozycji zapachowej
Eugenol - składnik kompozycji zapachowej
Pomimo raczej niskiej ceny kremu, pięknego składu i ogromu substancji nawilżających mam co do niego mieszane uczucia. Nie zapchał mojej skóry (bo i nie miał za bardzo czym), ale w moim odczuciu nie nawilżał też wystarczająco. Niwelował uczucie ściągnięcia po umyciu, ale po dłuższej chwili i tak miałam ochotę sięgnąć po niego jeszcze raz, bo nadal coś mi nie pasowało. Zostawiał na skórze dziwną warstwę i niespecjalnie odpowiadało mi to uczucie - lubię, kiedy krem wchłania się całkowicie - jednak po dłuższej chwili uczucie "czegoś na twarzy" znika. Mam tak przy chyba każdym możliwym kremie "naturalnym", możliwe że one po prostu "tak mają"...
Mizeria w tytule z kolei wzięła się od... specyficznego zapachu tego kremu. Zwolenniczkom pudrowych, słodkich nut raczej nie przypadnie do gustu, chyba że są w stanie przecierpieć tę chwilę -po chwili nie ma bowiem śladu po zapachu. Jest niby ziołowy, ale w rzeczywistości pachnie surówką warzywną i to taką bardziej przyprawioną. Moje pierwsze skojarzenie to mizeria (i przez to żyłam dobry miesiąc w przekonaniu, że używam kremu z ogórkiem i zieloną herbatą, a tu bum... winogrono...), ale równie dobrze to może być zapach surówki z startych na tarce w paseczki jabłek przyprawionych przyprawą do mizerii. Moja mama kiedyś taką robiła i była świetna. Nie wiem dokładnie czy to była konkretnie przyprawa do mizerii (zapytam), ale zapach był identyczny :)
Dla cery suchej, ale mniej wymagającej niż moja to mógłby być całkiem fajny produkt i myślę, że u niejednej z Was by się sprawdził, jednak moja cera nie jest dostatecznie usatysfakcjonowana. Może gdybym używała duetu kremów na dzień i na noc, byłoby inaczej (bo i taki jest dostępny w ofercie Rossmanna), być może sprawdzę to w przyszłości, ale na chwilę obecną mam raczej ochotę poszukać czegoś innego. Obecnie niezmiernie kusi mnie nawilżająca Tołpa Green, która jest dostępna w Biedronce...
Pozdrawiam i życzę udanego weekendu :)
Sodium Lactate - nawilżacz
Xanthan Gum - guma ksantanowa, stabilizator, zagęstnik, nie wchodzi w konflikty ze skórą
Saccharide Isomerate - zmiękczacz, emolient, długotrwale nawilża
Hydrogenated Palm Glycerides - emulgator produkowany z tłuszczu roślinnego
Sodium Hyaluronate - kwas hialuronowy
Tocopherol - witamina E, antyoksydant
Helianthus Annuus (Seed Oil) - olej z nasion słonecznika
Hydrogenated Lecithin - uwodorniona lecytyna, naturalny środek emulgujący
Lecithin - lecytyna, naturalny emulgator, pomaga transportować substancje w głąb skóry
Lysolecithin - naturalny emulgator
Brassica Campestris Sterols - zmiękcza, kondycjonuje, spłyca zmarszczki
Ascorbyl Palmitate - pochodna witaminy C, rozjaśnia, regeneruje, działa przeciwrodnikowo
Parfum - kompozycja zapachowa
Citral - naturalny składnik kompozycji zapachowej
Limonene - naturalny składnik kompozycji zapachowej
Eugenol - składnik kompozycji zapachowej
Pomimo raczej niskiej ceny kremu, pięknego składu i ogromu substancji nawilżających mam co do niego mieszane uczucia. Nie zapchał mojej skóry (bo i nie miał za bardzo czym), ale w moim odczuciu nie nawilżał też wystarczająco. Niwelował uczucie ściągnięcia po umyciu, ale po dłuższej chwili i tak miałam ochotę sięgnąć po niego jeszcze raz, bo nadal coś mi nie pasowało. Zostawiał na skórze dziwną warstwę i niespecjalnie odpowiadało mi to uczucie - lubię, kiedy krem wchłania się całkowicie - jednak po dłuższej chwili uczucie "czegoś na twarzy" znika. Mam tak przy chyba każdym możliwym kremie "naturalnym", możliwe że one po prostu "tak mają"...
Mizeria w tytule z kolei wzięła się od... specyficznego zapachu tego kremu. Zwolenniczkom pudrowych, słodkich nut raczej nie przypadnie do gustu, chyba że są w stanie przecierpieć tę chwilę -po chwili nie ma bowiem śladu po zapachu. Jest niby ziołowy, ale w rzeczywistości pachnie surówką warzywną i to taką bardziej przyprawioną. Moje pierwsze skojarzenie to mizeria (i przez to żyłam dobry miesiąc w przekonaniu, że używam kremu z ogórkiem i zieloną herbatą, a tu bum... winogrono...), ale równie dobrze to może być zapach surówki z startych na tarce w paseczki jabłek przyprawionych przyprawą do mizerii. Moja mama kiedyś taką robiła i była świetna. Nie wiem dokładnie czy to była konkretnie przyprawa do mizerii (zapytam), ale zapach był identyczny :)
Dla cery suchej, ale mniej wymagającej niż moja to mógłby być całkiem fajny produkt i myślę, że u niejednej z Was by się sprawdził, jednak moja cera nie jest dostatecznie usatysfakcjonowana. Może gdybym używała duetu kremów na dzień i na noc, byłoby inaczej (bo i taki jest dostępny w ofercie Rossmanna), być może sprawdzę to w przyszłości, ale na chwilę obecną mam raczej ochotę poszukać czegoś innego. Obecnie niezmiernie kusi mnie nawilżająca Tołpa Green, która jest dostępna w Biedronce...
Pozdrawiam i życzę udanego weekendu :)
Gdy ten krem wchodził do oferty jako nowość jakiś czas temu planowałam jego zakup. Dopóki nie zobaczyłam składu... Dla mnie ten alkohol jest jednak za wysoko i bałam się wysypu (moja skóra często, choć nie zawsze tak reaguje na poalkoholowe przesuszenie).
OdpowiedzUsuńKiedyś mieli świetny krem do skóry wrażliwej, zużyłam parę tubek jednak go dziady wycofały :<
W sumie ja go chyba za ten alcohol zdyskwalifikuje :( albo chociaz dla zapachu spróbuje xd
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem jak u mnie by się sprawdził, choć obawiam się trochę tego alkoholu w składzie :)
OdpowiedzUsuńNie miałam go, ale ostatnio robiłam kilak podejść i testować produktów Alterra i raczej mnie zawiodły, więc teraz mnie nie kuszą.
OdpowiedzUsuńja jakoś nie mam do nich przekonania, ale kremik zaciekawił mnie i pewnie sięgnę po niego w przyszłości :)
OdpowiedzUsuńZ Alterry nie mam żadnego kremu i raczej nigdy nie wypróbuję. Muszę raczej skierować się w stronę bardziej profesjonalnych produktów chyba bo moja twarz i cera dają mi ostatnio popalić :(
OdpowiedzUsuńjakoś nie mogę na niego trafić a mam ochotę wypróbować :)
OdpowiedzUsuńAlkohol w składzie jednak troszkę mnie odrzuca :)
OdpowiedzUsuńmnie oliwa z oliwek nie służy, także krem niestety muszę sobie odpuścić
OdpowiedzUsuńmam swoje sprawdzone kremy, na razie nie będę eksperymentować :P
OdpowiedzUsuńgdyby nie ten alkohol ...
OdpowiedzUsuń