poniedziałek, 26 września 2016

Nie wszystko złoto... Natura Estonica, linia Hydrating Boost

Hej!

Dzisiejszy post miał ukazać się o wiele wcześniej, a przepraszanie za odstępy w pisaniu powoli staje się tradycją, ale muszę się Wam przyznać, że ostatnio cały świat techniki sprzysiągł się przeciwko mnie. Najpierw padła mi karta SD, na której miałam zrobione na bloga zdjęcia - dlatego też nie kontynuowałam wyzwania kosmetycznego. Później szwankować zaczęła moja komórka, ale na szczęście doszłam z nią do ładu, a teraz - tuż po moim powrocie do Polski (wyjazd do Anglii przedłużył się z dwóch do pięciu tygodni) mój laptop również postanowił zrobić mi pod górę i się zepsuć. Tego posta piszę na laptopie awaryjnym z mooocno rozwaloną obudową (jest z drugiej ręki) i tylko prawą ręką, bo lewą... trzymam monitor, by nie opadł. Najważniejsze jednak, że - mimo grzania się - działa. Jedynie myśl o wiszącej nade mną stracie materiałów na studia (również tyczących się licencjatu) napawa mnie przerażeniem :(

Ponadto ogłoszenie parafialne - jeśli komentujecie, zostawiajcie mi linki do siebie! Po ostatnich zmianach Bloggera ciężko mi potem znaleźć Wasze blogi...

No, ale dość biadolenia - dziś pomiauczę trochę o tej czwórce - czwórce, z którą wiązałam pewne nadzieje, ale cóż... Tak bywa.



 

Rubinowy Kot na tropie pielęgnacji włosów Template by Ipietoon Cute Blog Design