sobota, 14 marca 2015

Mizeria po kociemu... krem do twarzy na dzień Alterra z winogronem i białą herbatą

Pewnego dnia podczas wizyty w Rossmannie trafiłam na coś, o czego istnieniu nie miałam pojęcia. Weszłam tam po słynną pastę oczyszczającą Ziaji, a na półce obok stał... krem na dzień Alterry. Co w tym takiego dziwnego? Ano to, że do tej pory na hasło "krem Alterry" kojarzyła mi się jakaś różowa tubka, która zbierała niespecjalnie dobre recenzje w blogosferze. Krem był akurat w promocji i zapłaciłam za niego jakieś 8,99zł, podczas gdy jego normalna cena to ponoć 13zł.
Prawdę mówiąc, ledwo go zauważyłam. Biały kartonik z całkiem ładną grafiką mimo wszystko nie wyróżniał się za bardzo na sklepowej półce i pewnie gdyby nie ta wielka cena z napisem "PROMOCJA", umknąłby on mojej uwadze. Ale jakoś tak wzięłam do ręki, zaczęłam oglądać... i bum, po krótkiej lekturze składu poleciał do koszyka.

wtorek, 10 marca 2015

Szarość jednak może być piękna - Vipera Floe 402

Zawsze miałam słabość do szarości. Ogólnie do ciemnych, przygaszonych kolorów, ale szary zawsze miał w sobie "to coś". Kojarzył mi się z melancholią, deszczowymi, jesiennymi dniami i zapadającymi szybko chłodnymi, mglistymi wieczorami. I z "zapachem" dymu w powietrzu.
Tak... lubię czasem pobawić się wyobraźnią i poprzypisywać obrazy do kolorów lub zapachów.

Aparat przekłamał - lakier jest grafitowy.
Ta konkretna szarość jest prawdziwym ewenementem w mojej lakierowej kolekcji. Nie dlatego, że jest piaskiem - te zdominowały mój lakierowy kuferek od momentu, kiedy tylko się do nich przekonałam. Ona po prostu ma w sobie "to coś", ten właśnie jesienny chłód i nostalgię, które spowodowały, że chyba po raz pierwszy w życiu kupiłam drugą buteleczkę lakieru tego samego koloru. I wiem, że nie jest ona ostatnia.

Pędzelek
Po raz pierwszy spotkałam się z nim na spotkaniu blogerskim. Trafił się w prezentach Gosi, ale ta zgodziła się na wymianę na lakier w kolorze fuksji. Od tamtej pory stał się moim ulubionym piaskiem. Mam oczywiście dni, kiedy wolę pomalować paznokcie gładkim lakierem lub po prostu pójść w inny kolor, ale buteleczka Vipera Floe w kolorze 402 musi być zawsze obecna w moim kuferku. Po prostu MUSI i nie ma innej opcji.

Odejdźmy jednak na chwilę od emocji na rzecz nieco bardziej praktycznego podejścia do produktu. Lakier ten jest grafitowym piaskiem (niespodzianka!), zamkniętym w ładnej, stylowej  okrągłej buteleczce. Prezentuje się dobrze na paznokciach już po pierwszej warstwie, ale moim zdaniem najlepszy efekt uzyskamy po nałożeniu dwóch. Trzyma się raczej standardowo jak na moje paznokcie, czyli około 2 dni - potem zaczynają się już odpryski, ale chyba jeszcze nie wynaleziono lakieru z którym moje pazury współpracowałyby bez problemów. Pędzelek jest określany na stronie producenta jako "panoramiczny" - jak widzicie na zdjęciu obok, jest on raczej standardowy, ale dobrze się nim operuje. Nie schnie specjalnie długo. Wszystko to w cenie 6,99zł/7ml (cena w sklepie internetowym)

A efekt? Cudowny. Spełnia wszelkie moje oczekiwania. Idealna, grafitowa szarość, piaskowa struktura, w dodatku ten błysk. Ot, księżycowy pył na paznokciach. Pięknie prezentuje się na dłoniach i jest ich prawdziwą ozdobą.
Poniższe zdjęcie zapewne zniszczy atmosferę, ale w sumie i tak już zdecydowanie zbyt "poetycko" poleciałam przy pisaniu tego posta, więc co mi szkodzi... :D Na żywo i tak prezentuje się lepiej:

Podsumowując, kociam, kociam, kociam i żyć bez niego nie mogę! :)
Miałyście któryś z piasków Vipery? :)

Pozdrawiam!


 

Rubinowy Kot na tropie pielęgnacji włosów Template by Ipietoon Cute Blog Design