piątek, 8 sierpnia 2014

Osłódź mi dzień! :) Rimmel Lasting Finish Matte Lipstick by Kate nr 103

Witajcie! :)

Zapewne pamiętacie, że jakiś czas temu wygrałam pomadkę w rozdaniu u Żanety z bloga Mums in heels (jeszcze raz dziękuję!) :) To moja druga matowa pomadka (choć do końca matowa też nie jest) i pierwsza pomadka od Rimmel zarazem.W kopercie znalazłam też krótki liścik od Żanety - nie macie pojęcia, jak uwielbiam takie drobne gesty! :)
Zwykle przechodząc koło kolorówkowej szafy Rimmel w chociażby Rossmannie raczej nie poświęcałam tej marce zbyt wiele uwagi. Z lat nastoletnich zostało mi przekonanie "eee, i tak mnie nie stać" - bo wtedy, by zmieścić się w skromnych funduszach, kupowałam kosmetyki zupełnie innych marek :) Gdyby nie rozdanie Żanety, pewnie nie wiedziałabym nawet, że taka pomadka znajduje się w ich ofercie. Cieszę się jednak, że stało się inaczej.


Rimmel Lasting Finish Matte Lipstick By Kate Moss to pierwsza pomadka, która przypadła mi do gustu do TEGO stopnia - już nawet pomijając fakt wygrania jej w rozdaniu - że mam ją zawsze przy sobie i istnieje realna szansa zużycia jej do końca przed upływem terminu ważności. Prawda, wygrałam ją w genialnym momencie - akurat byłam przybita po tym, jak dowiedziałam się, że nie dostanę się na wymarzony kierunek studiów, więc taki pozytywny akcent poprawił mi nastrój. Zwłaszcza po otworzeniu pomadki, kiedy zobaczyłam na żywo jej kolor - tak dla mnie nietypowy, ale jednak mi pasujący :)
W tej notce pozwolę sobie pominąć skład, ponieważ średnio mogę go znaleźć w odmętach Internetu. Na pewno jednak nie pominę całej reszty - a jest o czym opowiadać. Okazało się bowiem, że matowe pomadki są dla mnie wręcz idealne. Żadnych irytujących drobinek, brokacików, świecidełek wędrujących później po całej twarzy i sprawiających, że wyglądamy, jakbyśmy dopiero co przytulały się do wampira Edka (wybaczcie, fanki Zmierzchu, ale rozwaliła mnie scena w której - w świetle dziennym - zmienił się w żywą bombkę). Po prostu kolor, ale... to nie jest jedyna zaleta tego produktu.

Wampir Edek - https://giannaperada.files.wordpress.com/2012/04/edward_sparkling-1.jpg

Grzechem byłoby nie wspomnieć o konsystencji pomadki, której zdecydowanie nie można zarzucić zbytniej twardości czy suchości - jak to często bywa w przypadku matowych pomadek. Sztyft delikatnie sunie po ustach i nie trzeba się z nim szarpać (jak to ma miejsce w przypadku mojej drugiej matowej pomadki), pokrywając usta równomiernym kolorem, nie roluje się. Jest też bardzo lekka - zdarza mi się zapominać, że mam pomalowane usta, i... pachnie arbuzem! :D
Trwałość również oceniam bardzo dobrze. To pierwsza pomadka, która wytrzymuje na moich ustach dłużej, niż trzy godziny. Z nią na ustach potrafię się napić ze szklanki, pozostawiając na niej jedynie słaby, transparentny ślad, czasem zdarzało jej się wytrzymać nawet pół dnia w niezmienionym stanie, a jak już schodziła - równomiernie. Dla kogoś takiego jak ja jest to bardzo duży plus.


Kolor pomadki (nazwany po prostu 103) przywodzi mi na myśl tylko jedną nazwę - różany :) Taki trochę intensywniejszy. Myślę, że trochę podobny do mojego naturalnego koloru ust. Na zdjęciach jest nieco bledszy i mniej intensywny niż w rzeczywistości (ech, te genialne światło...), ale zachwycił mnie - fankę odcieni raczej w stronę nudziaków niż intensywnych kolorów. Do tego nie kłóci się z moją żółtawą cerą, a całkiem nieźle się z nią komponuje. Mimo wszystko sama pewnie nie sięgnęłabym po taki kolor myśląc "eee, na pewno nie będzie mi pasował". Tym bardziej cieszę się, że ją wygrałam :)

Usta po aplikacji
Usta przed aplikacją

Nie obyło się oczywiście bez wad, o nie. Tak dobrze to nie ma. Szminka potrafi bezlitośnie podkreślić suche skórki, więc zmusza do bardziej uważnej pielęgnacji ust, może też delikatnie przesuszać (ale leciutko). W upały trzyma się ust zdecydowanie słabiej, ale powiedzmy sobie szczerze - my też "trzymamy" się wtedy gorzej, niż zwykle. Nie wiem jak Wy, ale ja w ostatnie, afrykańskie wręcz, upały radziłam sobie naprawdę kiepsko.

Przechodząc do oceny - pokochałam tę pomadkę całym sercem i... w zasadzie to myślę o siostrzyczce dla niej :)  Często malowałam się nią tak po prostu, dla przyjemności - dostała nawet pseudonim "Osłódka" :) Jest to pierwsza szminka, której używam tak często i z taką chęcią. Dobrze wygląda, ładnie pachnie, ma świetną konsystencję i długo się trzyma - czego chcieć więcej? No, można... składu umieszczonego na opakowaniu. I właśnie za to odejmę jej jeden punkt. Tak więc pomadka zdobywa w kociej skali 5 punktów na 6 możliwych :)

Cena: 19zł/4g

Używacie? Polecacie jakiś konkretny odcień z tej linii? :)

Pozdrawiam!

24 komentarze:

  1. mam pomadkę z tej serii tylko w odcieniu czerwonym i bardzo ją lubię ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach, kolorek nie mój. Ja na ustach to tylko czerwienie i fiolety noszę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z kolei nie mogę przekonać się do takich kolorów... Średnio mi pasują :)

      Usuń
  3. piękny! zastanawiałam się nad nią już tyle razy, ale w sklepie zawsze wygląda na ciemniejszą :( jak zużyję chociaż jedną pomadkę do promocji w rossie, to na pewno się na jeden odcień skuszę! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ladny kolor - taki codzienny :) i ladnie wyglada na ustach

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest trochę intensywny, ale trzeba przyznać że jest idealny na co dzień :) No i komfort noszenia też na to pozwala :)

      Usuń
  5. Ani jednej szminki tej serii jeszcze nie miałam, gdzie się uchowałam ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też bym nie miała, gdyby nie to rozdanie :D Nawet nie wiedziałam, że są takie fajne!

      Usuń
  6. Nie mam, ale warto chyba zainwestować ;D!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że nie będziesz żałować :D Jestem marudna co do pomadek, ale ta zdobyła moje serce :D

      Usuń
  7. Kolor rzeczywiście wygląda uroczo, mam trochę pomadek i błyszczyków w użyciu, ale chętnie skusiłabym się na nią : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak miejsce w kosmetyczce się zwolni (albo i szybciej) - zdecydowanie polecam! :) Mi wydawało się, że kolor będzie dla mnie za intensywny, ale kiedy pomalowałam nim usta... miłość od pierwszego wejrzenia :)

      Usuń
  8. Kocham szminki rimmel ! A ta tez jest całkiem, całkiem : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To pierwsza jaką mam, ale jeśli reszta jest tak samo fajna... :D

      Usuń
  9. Bardzo ładny kolor!
    Mnie te błyszczenie "Edłorda" też rozbrajało jak oglądałam film :D

    OdpowiedzUsuń
  10. No i sprawiłaś, że zapragnęłam ją mieć.

    OdpowiedzUsuń
  11. Moja mama ma tą pomadkę i jest z niej zadowolona :)

    rzetelne-recenzje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Zachęcam do komentowania - jestem początkującą włosomaniaczką, więc w przypadku pisania przeze mnie bzdur wszelkie poprawianie jest jak najbardziej mile widziane ;)
Pamiętajmy jednak o tym, że dyskusja NIE POLEGA na wzajemnym obrzucaniu się błotem. Chyba nie jesteśmy tutaj, by psuć sobie humory, prawda?

 

Rubinowy Kot na tropie pielęgnacji włosów Template by Ipietoon Cute Blog Design