Dawno, dawno temu pokazywałam Wam na Instagramie moją pierwszą paletę cieni - no, przynajmniej pierwszą w takiej formie ;) W dodatku nie miałam wcześniej styczności z marką w7. Paletę In The Night dostałam jako prezent od siostry mieszkającej w Wielkiej Brytanii tuż przed tym, jak marka ta pojawiła się w Naturach. Siostra dobrze wie, jaki typ makijażu preferuję (w sumie ona jedyna z mojej rodziny nigdy z tym nie walczyła) i pewnie tym kierowała się przy wyborze palety. In The Night wydawałaby się być idealną paletą do smoky eyes. Czy aby na pewno?
Zacznijmy od opakowania, bo to widzimy jako pierwsze. Design palety uważam za taki sobie. O ile metalowe opakowanie jest w moim przypadku genialnym pomysłem (wytrzymałe w transporcie), o tyle szata graficzna wydaje mi się nietrafiona. Rozumiem, że producent opisuje paletę jako "zawierającą 12 odcieni z gamy fioletów" (miedź? beże? poważnie?), ale mimo że fiolet jest jednym z moich ulubionych kolorów, po prostu nie pasuje mi on do nazwy palety. Dla mnie noc jest ciemniejsza, bardziej mroczna, tajemnicza - i to się tyczy zarówno koloru opakowania, jak i kolorystyki cieni.
Paleta nie zawiera lusterka, nad czym niejednokrotnie ubolewałam (z drugiej strony niby gdzie je wcisnąć...), a "tacka" w której mieszkają sobie cienie jakoś nie dodaje zestawowi atrakcyjności przez to, że niemiłosiernie łatwo brudzi się cieniami. Znajdziemy w niej jednak długi, całkiem praktyczny pacynko-pędzelek. Z pędzelkiem nie miałam dłuższego romansu, wolałam swoje pędzelki z innego zestawu, ale pacynka sprawowała się całkiem dobrze.
W tym zestawie znajdziemy 1 odcień matowy, 5 błyszczących z drobinami a'la brokat i 6 satynowych. Pigmentacja cieni jest niestety niejednolita, ale żadnego z nich nie zaliczyłabym do tragicznych - może jedynie trzy najjaśniejsze odcienie wymagają nieco więcej uwagi, ale tu powinna pomóc baza pod cienie (którą polecam używać pod każdy cień w formie tradycyjnej). Reszta jest napigmentowana na akceptowalnym poziomie, a nawet jest kilka takich kolorów, dla których przepadłam :)
Nazwy cieni od lewej - satynowy Dusty, błyszczący Wonderland,błyszczący Summer, błyszczący Atlanta, błyszczący Abracadabra, satynowy Top Hat, satynowy Razzamatazz, błyszczący Lady Luck, satynowy Laura E, satynowy Party Pooper, satynowy Gate Crash i jedyny matowy w palecie - Bologna. Niestety, zapomniałam je ponumerować, wybaczcie! :(
Tak wyglądają w opakowaniu... |
...a tak na mojej ręce, na bazie Wibo. Nr 12 w opakowaniu jest pomiędzy 7 i 8, niechcący go pominęłam |
Zdjęcie ze strony producenta |
Paletka kosztuje około 27zł i jest dostępna w Naturach w całej Polsce i oczywiście w drogeriach internetowych (w ezebra.pl widziałam za 24,59zł). Czy warto kupić - to już zależy, jak widzi Wam się kolorystyka. Uważam, że cena paletki nie jest za wysoka (zwłaszcza po podzieleniu ceny na 12 cieni...) i wielbicielki podobnych kolorów nie będą zawiedzione. Ja jednak pozostanę przy swojej definicji nocy.
Jak się Wam podoba? A może znacie jakieś godne zainteresowania, fajne paletki? :)
Pozdrawiam ciepło i nie dajcie się upałom! :)
Wygląda zachęcająco :)
OdpowiedzUsuńTak myślałam, że Ci się spodoba :)
UsuńW sumie ja i fiolety nie bardzo, wolę bardziej beżowe/brązowe kolory, więc na paletkę się na pewno nie skuszę :)
OdpowiedzUsuńTo jest chyba jedyna taka paleta w7 z tej serii, są jeszcze takie palety jak In The Buff, In The Nude czy Lightly Toasted :) Może któraś z nich przypadnie Ci do gustu :)
UsuńPaletka jest zachęcająca choć te kolorki nie są moje ;)
OdpowiedzUsuńSą jeszcze inne wersje :) Poza średnio nocną kolorystyką w sumie nie mam się czego czepić :)
Usuńkolory są mega, ostatnio bardzo takie lubię :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podobają :)
UsuńWidziałam te paletki w Naturze - tę i "neutralną", niestety obie były otwarte i "zmacane", co mnie zniechęciło, ale prezentowały się ładnie.
OdpowiedzUsuńJak to w Naturach... Dlatego właśnie od jakiegoś czasu wolę kupować kolorówkę na stoiskach :(
Usuńpowiem kolorki w palecie idealnie wpisane w mój gust , świetna paletka !
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się podobają! :) Mi średnio pasują do definicji smoky eyes, ale złe zdecydowanie nie są :)
UsuńBardzo miła dla oka tonacja kolorów. Podoba mi się.
OdpowiedzUsuńnr 8 jest jednym słowem piękny
OdpowiedzUsuń