wtorek, 12 sierpnia 2014

Kot mineralny - pierwsze spotkanie z Annabelle Minerals

Witajcie! :)
Podkłady mineralne to kosmetyk, o którym słyszała chyba już każda z nas, ale nie każda z nas stosuje. Mi osobiście trochę długo zajęło przerzucenie się na minerałki, ale co się odwlecze... :)
Moją pierwszą próbą były minerałki od Yves Rocher i żałowałam wtedy, że od razu nie skusiłam się na polecany mi przez Jaskółeczkę podkład Annabelle Minerals, o którym słyszałam tyle pozytywnych opinii. Przy pierwszej dogodnej okazji zamówiłam więc próbki podkładu kryjącego tej firmy. Pierwszym zaskoczeniem była zawartość koperty - zamawiałam bowiem dwie próbki, a dostałam trzy :) Dziękuję! :)

Zachęcam do zapoznania się z firmą na ich stronie internetowej - www.annabelleminerals.pl :) Bardzo pozytywną rzeczą jest to, że podkłady nie zawierają żadnych niepotrzebnych świństw, a składy są króciutkie. Przechodzę jednak do pokazania Wam próbek :) 


Próbki zapakowane są w małe, jednogramowe słoiczki i każdy taki słoiczek kosztuje 7,50zł. Taka ilość spokojnie wystarcza na kilka aplikacji. Ponieważ należę raczej do bladziochów, wybrałam odcienie z "fair" w nazwie. Jak widać powyżej - beige fair ma trochę pomarańczowe tony, natural fair z kolei jest bladziochem jakich mało - raczej chłodny, jasny kolor. Najodpowiedniejszym, najmniej odcinającym się od reszty mojego ciała kolorem jest golden fair, który obstawiałam od samego początku (i którego, jak widzicie, zużyłam już najwięcej). Moja cera jest lekko żółtawa, więc żółte tony w podkładach są jak najbardziej mile widziane.

No dobrze, chyba udało mi się dopasować kolor, a co z właściwościami kryjącymi?

Dziewczyny, nie będę się rozpisywać. Zobaczcie same :D
Byłam tak zaspana... :) W trakcie robienia zdjęć nieco zmieniło się światło. Widać po szyi - tam nie nakładałam podkładu ;)
Golden fair nie jest w rzeczywistości TAK bardzo żółty i nie wiem, skąd ta żółta plama na policzku (bo normalnie nie było jej widać - jakiś kaprys aparatu? chociaż zwykle nakładam tam nieco większą ilość podkładu...) - w rzeczywistości kolor wygląda dużo lepiej - ale trzeba przyznać, że krycie jest co najmniej zadowalające. Prawdę mówiąc byłam zdziwiona, że krycie jest TAK dobre. Można nałożyć wiele warstw tego podkładu i on wciąż nie tworzy maski - wygląda bardzo naturalnie. Większych niedoskonałości może nie zakryć i może być je widać, ale na moje potrzeby jest bardzo dobry. Cieszy też, że producent nie przesadza z miką i nie ma efektu "księżyca w pełni" - jest po prostu ładna, zdrowa skóra. Do tego wszystkiego należy dołożyć fakt, że podkład rzeczywiście nie zapycha i ze skórą nie dzieje się nic drastycznego.

Z trwałością bywa różnie. W dzień, kiedy temperatury utrzymują się na w miarę ludzkim poziomie podkład jest w stanie wytrzymać około sześciu godzin bez konieczności matowania go, ale później zaczynam już się błyszczeć. W upalne dni z kolei miał tendencje do spływania, łatwo też się ścierał, ale tak zachowa się każdy podkład w afrykańskich temperaturach jakie miały miejsce - a jeśli nie, to zastanowiłabym się, co ma w składzie. Wymusza też sumienną pielęgnację skóry - jeśli gdzieś będą suche skórki (u mnie często bywają na nosie i brodzie), prawdopodobnym jest, że podkład to podkreśli. Tak samo, jak rozszerzone pory - jeśli je posiadacie (ale ja zwykle wciskałam podkład pędzlem w skórę i nie było źle. Wiem, dziwna jestem. :D). Nie próbowałam nakładać go pędzlem zwilżonym wodą termalną czy też na bazę do makijażu, więc mogę ocenić tylko jeden sposób aplikacji - ale i tak źle nie jest.



Podsumowując - pierwsze spotkanie z Annabelle Minerals uważam za bardzo udane i żałuję, że nie nastąpiło wcześniej. Spotkań zapewne będzie więcej, bo na chwilę obecną jest to chyba najlepszy podkład, jaki miałam. Te kilka małych nieprzyjemności, które wymieniłam są niczym w obliczu świadomości używania kosmetyku wolnego od chemii, w którym jest tylko to, co być w nim musi - bez ryzyka alergii czy tym podobnych niespodzianek. I to wszystko w cenie 30zł za 4g. 
Nie powinnam oceniać produktu na podstawie próbki, wiem - jednak tutaj mogę spokojnie dać 5/6, ponieważ 1g podkładu mimo wszystko starczy na chwilę testowania :) Na pewno kupię wersję pełnowymiarową.

Co myślicie o podkładach mineralnych? Używacie? Lubicie? :)
Pozdrawiam!

PS: Pamiętajcie o mini-ankietce po lewej!

29 komentarze:

  1. Brzmi ciekawie, ale najbardziej mnie chwycilo to krycie! Przy srednich niedoskonalosciach pewnie nawet nie bedzie trzeba uzywac korektora :) a 6 godzin to i tak dwa razy wiecej niz wytrzymuje moj podklad. Mowisz ze nie trzeba go przypudrowac? Ja zawsze wole troche pudru walnac, zeby sie nie swiecic szybciej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Osobiście nie próbowałam go jeszcze przypudrowywać, a po 6h właśnie zaczynałam już się świecić i musiałam trochę poprawić :) Krycie też mnie rozwaliło :)

      Usuń
  2. ja mam podkład mineralny z innej firmy i bardzo się z nim polubiłam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudownie wygląda na buzi ;)!

    OdpowiedzUsuń
  4. golden fair! <3 na okres zimowy będę zamawiać ten najjaśniejszy, a nigdy takich jasnych podkładów nie używałam! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie też może mieć miejsce taka sytuacja :D W zimę zawsze jestem blada jak ściana, a skoro obecnie golden fair mi pasuje... :D

      Usuń
  5. jeszcze nie miałam styczności :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja na pewno kupie bo juz dawno chciałam sie przerzucić na mineraly : )

    OdpowiedzUsuń
  7. Myślę o tym żeby przerzucić się na kosmetyki mineralne bo niewiele podkładów tradycyjnych w płynie odpowiada odcieniowi mojej skóry, 99% jest za ciemnych, a w śród minerałów dużo łatwiej jest dobrać coś dla siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam ten sam problem... Zawsze coś albo za ciemne, albo zbyt różowe czy pomarańczowe... zupełnie, jakby mój kolor skóry był niespotykany w naturze :(

      Usuń
  8. Od września zeszłego roku próbuję zużyć 10 g pojemniczek natural light i jestem dopiero za połową! Ale muszę zmienić kolorek, bo opaliłam się dość mocno i teraz wyraźnie widać odcinający się lekko różowawy odcień natural. Tym razem postawię na golden light, tylko czekam aż pojawi się wersja kryjąca w 4 g pojemniczku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 10g od września i dopiero połowa O_O To się nazywa wydajność :D U mnie to dopiero początek drogi, ciekawe ile mi zejdzie jak zamówię :D
      Fakt, taki odcień do opalenizny średnio pasuje... Golden light powinien być odpowiedni :D

      Usuń
    2. Już do mnie jedzie, powinnam jutro go dostać w swe łapki :D
      Ta wydajność to zasługa świetnego zmielenia produktu i tej takiej nietypowej jakby kremowej konsystencji. I przy wersji kryjącej nie potrzeba dużo nakładać :)

      Usuń
  9. Odpowiadając na Twój komentarz:
    Zgadzam się, to bardzo malowniczy kraj. Ale - niestety - obawiam się, że gdybym mieszkała w nim na co dzień, całe piękno szybko przemieniłoby się w zwyczajną rutynę :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Odpowiedzi
    1. Gdybyś widziała moją minę po pierwszej aplikacji... :D

      Usuń
  11. Ojej, wspaniały efekt. Niska cena i dobre składniki, cud, miód. ;) Nigdy jeszcze nie korzystałam z podkładu mineralnego, ale bardzo chętnie spróbuję. Dzięki!
    http://damselevil.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze polecam, sama żałuję, że nie trafiłam na niego wcześniej :)

      Usuń
  12. Na razie posiadam tylko mineralny cień, ale mam coraz większą ochotę na wypróbowanie podkładu.

    OdpowiedzUsuń
  13. Jeszcze nigdy nie miałam mineralnego podkładu, ale dużo dobrego o nich czytałam :). Krycie bardzo mi się podoba. Chyba się skuszę po wykończeniu zapasów :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja używam tego podkładu w wersji matującej odcień golden fairest. Opakowanie 10g starcza na ok. 3 miesiące, kupowałam na początku czerwca i jeszcze go mam trochę. Świetny podkład, na pewno kupię kolejne opakowanie :)

    OdpowiedzUsuń

Zachęcam do komentowania - jestem początkującą włosomaniaczką, więc w przypadku pisania przeze mnie bzdur wszelkie poprawianie jest jak najbardziej mile widziane ;)
Pamiętajmy jednak o tym, że dyskusja NIE POLEGA na wzajemnym obrzucaniu się błotem. Chyba nie jesteśmy tutaj, by psuć sobie humory, prawda?

 

Rubinowy Kot na tropie pielęgnacji włosów Template by Ipietoon Cute Blog Design