środa, 5 listopada 2014

Podkład mineralny Pixie Cosmetics


Jak wiecie, jakiś czas temu przerzuciłam się na podkłady mineralne i uważam, że była to dobra decyzja. Moja skóra dobrze je toleruje i sprawia mi przy nich mniej niespodzianek, choć nie będę ukrywać że aplikacja jest nieco bardziej problematyczna niż przy zwykłym, drogeryjnym podkładzie w płynie. Podkłady mineralne lubią też podkreślać rozszerzone pory, ale trudno się mówi... coś za coś. :)

Na przedpremierową facebookową zabawę Pixie Cosmetics trafiłam zupełnie przypadkiem, jednak udało mi się załapać do grupy 100 osób, które dostaną darmowe próbki. Można było wybrać sobie odcienie z dość szerokiej gamy kolorystycznej, jaką oferuje Pixie – z racji bycia żółtawym bladziochem wybrałam Dune, Almond Milk i Butter Cream.

Najpierw jednak zajrzyjmy do składu:

Mica – mika, naturalny rozświetlający minerał;
Titanium Dioxide – dwutlenek tytanu;
Zinc Oxide – tlenek cynku;
Zinc Stearate - zwiększa przyczepność, ułatwia aplikację produktu;
Kaolin - glinka;
Silica - krzemionka;
Gold - złoto;
(+/-) CI … - barwniki;

Skład jest dłuższy i bogatszy niż w przypadku stosowanego przeze mnie ostatnio Annabelle Minerals, ale zaskakuje swą dobrocią. Zaskoczyła mnie mika na pierwszym miejscu w składzie, bo podkład po nałożeniu wcale nie oślepia ilością skrzących drobinek... W sumie dopiero zapis składu uświadomił mi, że jest ona tak wysoko. Do tego mamy krzemionkę, glinkę i... złoto. Podkład na bogato! :)


Obecnie Dune jest kolorem najbardziej odpowiednim dla mnie, choć - co może się wydawać dziwne - dwa pozostałe kolory też wpasowują się w moją kolorystykę. Jakoś tak wyszło, że wybrałam kolory których mogę używać bez większej szkody dla siebie :) Myślę, że Almond Milk byłby świetny na zimę, zaś Butter Cream - na lekką opaleniznę. :)
Na zdjęciu średnio to widać, ale bardziej "żółtym" kolorem jest Dune. Butter Cream bardzo delikatnie wpada w pomarańczowe tony i jest nieco ciemniejszy od Dune.

Pierwszą rzeczą, jaką mogę powiedzieć o tym podkładzie jest to, że fenomenalnie wygląda na skórze praktycznie już od momentu nałożenia. Nie było u mnie tego etapu przejściowego, w czasie którego podkład „łączył się” ze skórą – on po prostu wtapiał się w nią już od momentu nałożenia. Mimo lekkiego pylenia bardzo dobrze trzyma się pędzla, nie ma też tego charakterystycznego „zapaszku”, który pojawia się przy Annabelle Minerals. Wartą odnotowania rzeczą jest też szeroka gama odcieni, wśród których każdy znajdzie coś dla siebie.

Teraz kilka słów o mojej skórze. Na spotkaniu blogerek w Gdyni usłyszałam od Pani z Vipery, że mam bardzo ładną cerę i w zasadzie nie potrzebuje ona krycia. Otóż... nie. Nie mam może przebarwień, ale mam za to tendencję do zaczerwienień i podrażnień, stąd muszę mieć kosmetyk który będzie potrafił temu podołać i nie zawiedzie. Niestety... to nie jest produkt Pixie Cosmetics.

Przed

Po
Pomimo tego, że przyjemnie mi się go używa, podkład ten nie spełnia mojego podstawowego kryterium jakim jest dobre krycie. Na zdjęciu wygląda to nieco lepiej niż w rzeczywistości. Nie chodzi mi o to, by robił maskę – chodzi mi o to, bym mogła się nim w miarę szybko umalować i nie straszyć ludzi czerwoną twarzą. Odkąd rano mam ściśle ograniczony czas na makijaż, takie rzeczy są dla mnie ważne i co tu dużo mówić, ten podkład u mnie się nie spisuje – krycie jest przeciętne nawet po kilku warstwach, a z racji dobrej przyczepności łatwo zrobić sobie nim plamę. Być może da się nim uzyskać dobre krycie, ale to wymagałoby chyba nieco dłuższej chwili, której ja zwykle nie mam. Zdarzało mu się też warzyć na skórze i szybko znikać. Dla kogoś bez większych problemów z cerą podkład ten byłby świetnym rozwiązaniem, ale cóż... nie dla mnie.

Podkładowi przyznaję 4/6 i czekam na wersję lepiej kryjącą, bo od strony składu jest to naprawdę godny polecenia produkt :) Szkoda tylko, że tak nie trafił w moje konkretne potrzeby... Naprawdę, ubolewam nad tym.

Pozdrawiam! :)


4 komentarze:

  1. Hm, nie wiem czy dla mnie byłby wystarczająco kryjący :) Mineralnych kosmetyków nie miałam okazji używać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie - raczej nie :)
      A kosmetyków mineralnych warto spróbować :)

      Usuń
  2. wydaje mi się, że kolor z tych trzech nie podpasowałby mi ;) krycie jest jak dla mnie średnie, ale super przykrywa zaczerwienienia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W rzeczywistości nie wyglądało to tak różowo... :( No i do zdjęcia nałożyłam kilka solidnych warstw. I tak nie wystarczyło.

      Usuń

Zachęcam do komentowania - jestem początkującą włosomaniaczką, więc w przypadku pisania przeze mnie bzdur wszelkie poprawianie jest jak najbardziej mile widziane ;)
Pamiętajmy jednak o tym, że dyskusja NIE POLEGA na wzajemnym obrzucaniu się błotem. Chyba nie jesteśmy tutaj, by psuć sobie humory, prawda?

 

Rubinowy Kot na tropie pielęgnacji włosów Template by Ipietoon Cute Blog Design