wtorek, 23 maja 2017

Niezbędny Zestaw do Tworzenia Doskonałych Brwi Vipera Cosmetics

Vipero, Tyś jak zdrowie. 
Nie pamiętam, kiedy ostatnio miałam coś nowego tej marki. Wszystko dlatego, że gdańskie stoisko, na którym najczęściej zaopatrywałam się w produkty tej firmy zostało zamknięte. Przekonałam się o tym dość „boleśnie”, kiedy akurat potrzebowałam czegoś konkretnego, oblazłam cały Madison, a tam nic, zero. Aż mi się smutno zrobiło :( Zwłaszcza, że – jeśli mam możliwość – lubię iść na stoisko, pooglądać i „zmacać” testery przed zakupem. Stąd też bardzo mnie ucieszył fakt wybrania mnie jako jednej z pięciu dziewczyn do przetestowania ichniej nowości – jak mi mówi pudełko, Niezbędnego Zestawu do Tworzenia Doskonałych Brwi. Zwłaszcza, że ostatnimi czasy na blogu panował zastój i atmosfera na nim przypominała bardziej kadr westernu, przedstawiający suchokrzewy przetaczające się przez pustkowia Dzikiego Zachodu niż samo centrum ruchliwego miasta. :)


Sam zestaw prezentuje się dość profesjonalnie. Mamy tu oczywiście główną gwiazdę pudełka – zamknięty w czarno-białym, niby klasycznym okrągłym opakowaniu (które dzięki takiemu połączeniu kolorów wcale takie klasyczno-nudne już nie jest), mamy silikonową pacynkę utrzymaną w tej samej kolorystyce i sześć szablonów – każdy podpisany innym imieniem. Dzięki nim możemy wyczarować brwi takie, jak ma Kim, Emma, Kirsten, Kate, Jennifer i Madonna. Nie mam pewności czy prawidłowo kojarzą mi się WSZYSTKIE imiona, ale co do takiej Kim i Madonny nie mam najmniejszych wątpliwości. Ciekawe, dlaczego. ;)



Przyznam, że zwykle nie przepadam za tego typu okrągłymi opakowaniami, bo często noszę kosmetyki ze sobą w kosmetyczce na wypadek ewentualnych poprawek i miałam już kilka przypadków gdzie wieczka zwyczajnie się rozleciały po dłuższym czasie takich trudniejszych niż toaletka warunków, ale wydaje mi się, że ten plastik jednak trochę wytrzyma. Szkoda, że Vipera nie pomyślała o takiej bombowej „szufladce”, jaką ma w różach do policzków z linii (bodajże) City Fun. Zmniejszyłoby to ryzyko zgubienia pacynki, zwiększyłoby jej żywotność i nadałoby opakowaniu praktyczności. :) Szablony są wykonane z miękkiego, elastycznego plastiku, który przy odpowiednim przechowywaniu też powinien trochę przetrwać.


Dodaj napis

W tym miejscu czas na małą spowiedź – jestem kolorystycznym wybrykiem Matki Natury. Mój naturalny kolor włosów to średni/ciemny popielaty blond, a brwi i rzęsy mam bardzo ciemne – niemalże czarne. Dlatego poprosiłam Viperę o najciemniejszy możliwy kolor zestawu i tak trafił do mnie puder w kolorze 06 Uptown. Nie byłam zawiedziona – kolor okazał się być chłodnym, ciemnym brązem, ładnie zgadzającym się z kolorem moich brwi. Bałam się, że będzie rudawy, ale na szczęście tak nie jest. Puder sam w sobie jest nieco twardawy, mimo to dobrze współpracuje z pacynką. Z tradycyjnym pędzelkiem może już nie być niestety tak różowo, lubi się zbijać w grudki, ale nadal jest to wykonalne – zresztą może inny pędzel by tutaj pomógł. Metoda aplikacji na mokro też lekko poprawia sytuację. Sposób użycia jest prosty - po prostu trzeba przyłożyć szablon do brwi (ważne, by skóra była sucha i czysta), a następnie nałożyć cień pacynką. Efekt spokojnie utrzyma się cały dzień, o ile nie majstrujemy bardzo przy brwiach czy nie zahaczymy o nie mocno np. czapką.



Każdy szablon ma dawać inny efekt. Na zdjęciu powyżej – choć światło i aparat zmówiły się przeciwko mnie – możecie zobaczyć kształty, jakie można uzyskać. Nie sugerujcie się kolorem – musiałam zdjęcie nieco podrasować graficznie, by było dokładnie widać kształt. Niestety, z jakiegoś powodu mam problemy z uzyskaniem odpowiednich efektów. Moje brwi, jak zresztą zobaczycie, są miejscami dość cienkie (miejscami nawet zbyt) i ich kształt jest już raczej zdefiniowany. Z jakiejś przyczyny za każdym razem uzyskuję kształt, który odbiega od oczekiwanego – grubszy i bardziej okrągły. Dla przykładu – na kolażu przedstawiającym proces użycia użyłam szablonu Jennifer, a i tak wyszło mi coś innego. Domyślam się, że to po prostu kwestia moich niskiego poziomu umiejętności w używaniu tego typu przyrządów – to moje pierwsze szablony do brwi w życiu, a na kartce jednak kształty wyszły dobrze. Trochę wprawy i na pewno uda mi się to opanować.

Dodaj napis

Obiecałam sobie, że nie będę jakoś szczegółowo analizować kolorówki, bo mam tego tyle że zwyczajnie utonęłabym w składach, ale nie byłabym sobą gdybym i w tym przypadku nie spojrzała na skład. Akurat Viperze ufam w tej kwestii, gdyż w żadnym kupionym przeze mnie kosmetyku (a przez chwilę była to moja ulubiona marka) nie znalazłam niczego, co zrzuciłoby mnie z nóg. Tak jest i w tym przypadku – żaden z wymienionych w składzie związków nie jest wymieniony w SkinDeep jako potencjalnie szkodliwy.

Zestaw można nabyć w cenie 27,99zł na stoiskach stacjonarnych i w sklepie internetowym Vipery.

Podsumowując – gdybym miała więcej doświadczenia w używaniu takich gadżetów, jak szablony, pewnie byłabym zadowolona. Można sobie żartować na temat brwi czy ust jak od szablonu, ale dla osoby takiej jak ja – dla której rano liczy się każda minuta – szablony wydają się praktyczną opcją: przykładasz, pociągasz cieniem i gotowe. Osobom o jasnych, cienkich brwiach z pewnością ułatwi sprawę, ale ja muszę jeszcze poćwiczyć. Mimo uczuć lekko mieszanych w stronę pozytywnych, nie odłożę zestawu na półkę – moim największym problemem są tu szablony, a nuż (widelec) nauczę się z nich korzystać i całość okaże się jednak fajnym produktem?

Na ostatnim zdjęciu trochę za długą zrobiłam z przodu, wiem ;)


A Wy co myślicie? :)

Pozdrawiam! 


PS: Może Wam się to nie podobać, może się to nie spodobać firmom, ale jestem jedną z tych osób, które piszą to, co o danym produkcie NAPRAWDĘ myślą. Nieważne, czy kupiłam sobie go sama - tak, jak było z większością produktów, które opisałam na swoim blogu - czy dostałam go w ramach współpracy. Możecie mi wiele zarzucić, ale nie tzw false advertising.
Przepraszam za ten szorstki ton, ale na profilu facebookowym pewnej firmy widziałam ostatnio "ciekawe" komentarze na temat blogerek testujących jej kosmetyki i - jako blogerka - poczułam się tym urażona, więc postanowiłam wyjaśnić, jak sprawa wygląda w moim przypadku. Musiałam to z siebie wyrzucić. Na marginesie - nie widziałam, by firma na to zareagowała, także cóż, miło z jej strony.

2 komentarze:

  1. ja teraz wróciłam do henny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. 🧡Bardzo wnikliwa ocena kosmetyków, podoba mi się takie podejście! Pozdrawiam😊

    OdpowiedzUsuń

Zachęcam do komentowania - jestem początkującą włosomaniaczką, więc w przypadku pisania przeze mnie bzdur wszelkie poprawianie jest jak najbardziej mile widziane ;)
Pamiętajmy jednak o tym, że dyskusja NIE POLEGA na wzajemnym obrzucaniu się błotem. Chyba nie jesteśmy tutaj, by psuć sobie humory, prawda?

 

Rubinowy Kot na tropie pielęgnacji włosów Template by Ipietoon Cute Blog Design