wtorek, 18 lutego 2014

Pielęgnująca maseczka błotna White Flower's Experience do cery suchej!

 Witajcie! :)

Jak pewnie kilka z Was widziało na moim facebookowym fanpage, w niedzielę dostałam jakiegoś dziwnego turbodoładowania - wstałam o 6 rano i do godziny 9:30 miałam już posprzątane mieszkanie, nakarmione koty, oczyszczone z lakieru, opiłowane i naolejowane paznokcie, wypeelingowaną i umytą żelem oczyszczającym twarz, i położoną maseczkę błotną na twarz. Chcę tak częściej! :)

Maseczka White Flower's Experience, którą widzicie poniżej, trafiła w moje łapki za pośrednictwem lutowego Shinyboxa. Jest jedną z trzech, które były w zestawie. Tym razem wybrałam pielęgnacyjną do cery suchej, ponieważ nie borykam się chwilowo z większymi niedoskonałościami by użyć tej do cery z problemami, a anti-age jakoś mi się nie widziała tego dnia.

Od producenta:

"Maseczka pielęgnacyjna do cery suchej i wrażliwej to unikalne, wyważone połączenie działania minerałów morza martwego z delikatnym odżywczo-pielęgnacyjnym działaniem olejku ze słodkich migdałów

Błoto z morza martwego, znane i stosowane od tysiącleci, oczyszcza, odżywia i regeneruje skórę. Bogaty w witaminę E olejek ze słodkich migdałów nawilża ją i pielęgnuje. Witamina E zawarta w olejku ze słodkich migdałów to silny antyoksydant, który przeciwdziała starzeniu się skóry poprzez neutralizację wolnych rodników niszczących kolagen i elastynę w tkance łącznej skóry. Witamina E pomaga także wzmocnić barierę ochronną naskórka.

Efekty stosowania maseczki pielęgnacyjnej:
Maseczka poprawi kondycję Twojej skóry, wygładzi ją i oczyści pory. Skoryguje drobne niedoskonałości, zaś dzięki zawartości olejku ze słodkich migdałów skóra zostanie nawilżona i odżywiona. Widoczna poprawa kondycji skóry w większości przypadków nastąpi już po jednorazowym zastosowaniu maseczki.

W trakcie i po zabiegu może wystąpić zaczerwienienie skóry lub lekkie pieczenie, co jest reakcją naturalną. Produkt przebadany dermatologicznie, tylko do użytku zewnętrznego. Nie zawiera parabenów."

Opakowanie:


Opakowaniu tej saszetki trzeba przyznać że ma ładną, przejrzystą szatę graficzną, ale nie przepadam za maseczkami w saszetkach. Rzadko udaje mi się zużyć całą naraz, zwłaszcza jeśli pojemność wynosi 10ml - tak jak w przypadku tego produktu. Zawartość wystarczy spokojnie na kilka razy (w zależności od dozowania), a co później zrobić z otwartą saszetką? Zawinąć, zacisnąć klamerkami i modlić się, żeby do następnego razu wszystko zostało w porządku?

Konsystencja i zapach:


Maseczka ma konsystencję gęstej, ciemnoszarej papki. To mój pierwszy raz z maseczką błotną, więc trochę się zdziwiłam po otworzeniu saszetki :) Dobrze rozprowadza się po twarzy. Zapach jest... dziwny, ale nie nieprzyjemny. Prawdę mówiąc, ciężko mi go do czegokolwiek przyrównać.

Skład:

Maris Limus (błoto z Morza Martwego), Aqua (woda), Lauryl Glucoside (łagodna substancja pieniąca, łagodząca ewentualne drażniące działanie), Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil (olej ze słodkich migdałów), Glyceryl Stearate (zmiękczacz, nieszkodliwy ale wrażliwców może podrażniać), Glyceryl Stearate Citrate (emolient pochodzenia roślinnego, nadaje skórze miękkość i gładkość, łatwo się wchłania), Cetearyl Alcohol (natłuszczacz), Glycerin (łagodzi, nawilża), Caprylic/Capric Trigliceryde (mieszanina roślinnych kwasów tłuszczowych), Xanthan Gum (zagęszczacz, stabilizator kosmetyku), Panthenol (nawilża, działa przeciwzapalnie), Tocopheryl Acetate (antyoksydant, syntetyczna wit. E), Hyaluronic Acid (kwas hialuronowy, bardzo silny nawilżacz), Phenoxyethanol (niby bezpieczniejsza alternatywa dla parabenów), Benzoic Acid (chemiczny konserwant, może uczulać), CI 77266 (barwnik), Parfum (kompozycja zapachowa)

Zielono mi! :) Choć producent twierdzi, że jest to produkt naturalny, można znaleźć w nim trochę chemii. Troszeczkę. Troszeńkę. Podoba mi się, że produkt nie zawiera parabenów, choć czytałam że Phenoxyetanol działa szkodliwie na mózg i układ nerwowy u zwierzątek, więc kto wie, czy nie na ludzki.

Wrażenia po użyciu:

Na opakowaniu nie ma podanego konkretnego czasu trzymania maseczki - producent poleca trzymanie od kilku do kilkunastu minut. Na mojej twarzy maseczka przebywała przez 20 minut - przez nieuwagę, gdyż pochłonęło mnie przeglądanie innych blogów :) Rzeczywiście, po aplikacji maseczki na twarz pojawia się uczucie delikatnego pieczenia, jest jednak całkiem znośne i nie ma się wrażenia skóry wypalanej żelazem. Więcej nie polecam trzymać, gdyż po dwudziestu minutach maseczka zaczynała zasychać.
Po zmyciu produktu (długim i żmudnym, jeśli wliczyć w to mycie umywalki) skóra była rozjaśniona, miękka i wygładzona. Niestety pory zostały tak samo rozszerzone, jak były - ale zwężenie porów obiecuje inna maseczka, po którą sięgnę następnym razem. Nieciekawą rzeczą jest, że następnego dnia zauważyłam wysyp drobnych niedoskonałości, ale to może być wina olejku który położyłam na skórę tuż po maseczce.

Czy kupię?

Sama nie wiem. Według kartki Shinybox zestaw trzech maseczek w saszetkach kosztuje 19zł, a na blogach widzę, że w Rossmannach można było rok temu dorwać opakowanie 500g w cenie 20zł. Gdzie tu logika? Przy następnej wizycie w powyższej drogerii sprawdzę, czy jest u mnie dostępna i jeśli już, pokuszę się na większe opakowanie. Saszetkom raczej podziękuję.

Ocena: 3+/5

Pozdrawiam i życzę tak ładnej pogody, jaka dziś jest u mnie! :)


PS: Małe pytanie do Was! Bawię się trochę ostatnio z wyglądem bloga i w związku z tym chciałabym zapytać, czy aby wszystko jest dla Was czytelne? Czy coś Wam szczególnie przeszkadza w czytaniu? Wielkość czcionki, sama czcionka? Za ewentualne sugestie dziękuję i obiecuję, że wezmę je pod uwagę. :)

10 komentarze:

  1. nie miałam tej maseczki, ale rozbieżność w cenie jest dziwna,
    dla mnie tło jest trochę ciemne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o rozbieżność w cenie sugeruję się tym postem, bo prawdę mówiąc do tej pory nie interesowałam się tym rodzajem maseczek: http://karminoweusta.blogspot.com/2013/02/maseczki-z-botem-w-roli-gownej.html

      Dziękuję za sugestię odnośnie tła, pomyślę jak coś tu zmienić choć może być ciężko, bo zmiana koloru tła niesie za sobą zmianę koloru czcionki... Ale coś się pomyśli! :)

      Usuń
  2. Nie widziałam jej w Rossmannie, ale jak zobaczę to wezmę saszetkę na wypróbowanie, ze względu na skład ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem pewna czy będzie dostępna w saszetkach, nie byłam jeszcze w Rossmannie więc ciężko mi zweryfikować - ale skoro mają ponoć 500g opakowania, to i saszetki powinny być :) A skład rzeczywiście ładny :)

      Usuń
  3. Czyli taka nijaka jest. Ja tam wolę zieloną tanią Ziaję :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy nijaka to ciężko powiedzieć, po prostu u mnie nie było efektu wow - ale w zapasie mam jeszcze dwie inne. Firma niby ta sama, ale na inne przypadłości, więc może sprawdzą się lepiej :D A na maseczki Ziaji jakoś do tej pory nie trafiłam :)

      Usuń
  4. Hej!
    nominowałam Cię do Liebster Award ;)
    zapraszam do mnie po szczegóły! ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba muszę zapytać znajoma, która pracuje w Rossmannie czy mają taką w dużej wersji i w jakiej cenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znalazłam informacje że niby mają (a przynajmniej mieli rok temu - http://karminoweusta.blogspot.com/2013/02/maseczki-z-botem-w-roli-gownej.html), ale prawdę mówiąc nie zwróciłam nigdy na to uwagi... Samą mnie to ciekawi, więc jeśli się dowiesz to daj znać! :)

      Usuń

Zachęcam do komentowania - jestem początkującą włosomaniaczką, więc w przypadku pisania przeze mnie bzdur wszelkie poprawianie jest jak najbardziej mile widziane ;)
Pamiętajmy jednak o tym, że dyskusja NIE POLEGA na wzajemnym obrzucaniu się błotem. Chyba nie jesteśmy tutaj, by psuć sobie humory, prawda?

 

Rubinowy Kot na tropie pielęgnacji włosów Template by Ipietoon Cute Blog Design