Na początku mojego włosomaniactwa (od którego tak powiedzmy sobie szczerze - wciąż za daleko nie odeszłam) nie mogłam uwierzyć, że szampon dla dzieci jest w stanie sprostać wymaganiom dorosłych. Myślałam, że to głupota - w końcu z jakiejś przyczyny jest on "dla dzieci", może jest po prostu za delikatny by umyć włosy osoby dorosłej, które - jakby nie było - różnią się od włosów dziecięcych. W Blogosferze jednak non stop trafiałam na niemalże peany na temat szamponu Babydream, więc postanowiłam spróbować - zwłaszcza że cena nie należy do szczególnie wysokich. Polowałam więc na niego przez jakiś czas w Rossmannie, w międzyczasie zdążyłam przetestować próbkę szamponu Johnsons' Baby (klik), i w końcu udało mi się go zakupić.
Słyszałam, że Rossmann ostatnimi czasy wprowadzał zmiany w serii Babydream, i uczucia wobec tych zmian były mieszane. Mój egzemplarz pochodził już z nowej serii, więc niestety nie mam porównania. Zacznijmy jednak od opakowania:
Szampon zamknięto w nieprzezroczystej, błękitnej butelce o nieco opływowym kształcie. Z etykiety szeroko uśmiecha się do nas zachwycony maluch, a nad nim widać kilka wypukłych motylków. O ile tylna etykieta jest w języku polskim, węgierskim i czeskim, o tyle przednia jest w języku niemieckim – co uważam za nieco zabawne, ale Rossmann chyba tak już ma ;) Butelkę uważam za minus tego produktu ze względu na twardy plastik z którego została wykonana - póki szamponu jest więcej nie robi to może problemu, ale kiedy dobiegamy mniej niż połowy opakowania może być ciężko z wydobyciem szamponu. Do tego w celu upewnienia się czy coś w butelce jeszcze jest trzeba zdejmować nakrętkę i zaglądać do środka. O ile łatwiej byłoby, gdyby plastik był chociaż półprzezroczysty! I mniej twardy...
Co mówi producent:
"Szampon Babydream myje i pielęgnuje włosy i skórę niemowlęcia szczególnie delikatnie i dokładnie. Wyciąg z kiełków pszenicy umożliwia łatwe rozczesywanie.
- Bez środków barwiących i konserwujących
- pH neutralne dla skóry
- z rumiankiem i panthenolem
- nie zawiera składników pochodzenia zwierzęcego"
Skład:
Aqua (woda), Lauryl Glucoside (substancja myjąca, łagodna dla skóry), Cocamidopropyl Betaine(delikatna substancja myjąca, może uczulać), Coco-Glucoside (łagodna substancja myjąca, usuwa zanieczyszczenia z powierzchni skóry i włosów), Glyceryl Oleate (emolient tłusty, substancja renatłuszczająca), Sodium Lactate (nawilżacz), Triticum Vulgare Germ Extract (wyciąg z kiełków pszenicy), Panthenol (prowitamina B5), Glyceryl Caprylate (emolient tłusty, substancja renatłuszczająca), Lactic Acid (kwas mlekowy), Chamomilla Recutita Flower Extract (wyciąg z rumianku), Parfum (kompozycja zapachowa).
Cena: ok. 4,20zł/250ml
Moje wrażenia z użytkowania:
Szampon pieni się tragicznie, ale lubi współpracować z metodą kubeczkową. Rozcieńczony rzeczywiście jest w stanie umyć włosy, ale wciąż nie pozostaje to najłatwiejszym zadaniem. Mimo nie tak rzadkiej konsystencji jest mało wydajny, używałam go dużo więcej niż zwykle by umyć nim włosy, nie podoba mi się też jego pudrowy zapach - domyślam się że może podobać się dzieciom (dla których szampon zresztą jest przeznaczony :D), ale mi wybitnie nie przypadł do gustu.
Włosy zaraz po umyciu są ciężkie do zniesienia. "Tępe", nie dające się rozczesać - bez odżywki nie ma co podchodzić. To akurat nic dziwnego - jak widzicie powyżej, w składzie nie ma silikonów, jest tylko kilka emolientów i nawilżaczy. Po wysuszeniu jednak (i rozczesaniu, jeśli się dało) były miękkie i nie było tak źle, jak mogłoby się wydawać. Nie były tłuste, były oczyszczone dokładnie tak, jak powinny.
Nieprzyjemnym zaskoczeniem było dla mnie intensywne swędzenie skóry głowy, jakie dopadło mnie po wysuszeniu włosów. Nieraz potrafiło trzymać do dwóch dni – trzeciego zwykle myłam włosy ponownie. Pomyślałam, że jeśli nie alergia na kokamidopropylbetainę, to być może niedokładnie spłukuję szampon... Dokładniejsze spłukiwanie przyniosło co prawda pewną poprawę, ale problem pozostał.
Podsumowując:
(+) łagodny skład(+) dobrze myje
(+) łagodne działanie na włosy, nie przesusza
(+) niska cena
(-) plącze włosy
(-) może uczulić
(-) twarda, nieprzezroczysta butelka
(-) zapach
Czy moja przygoda z Babydream będzie miała swoją kontynuację?
Nie. Poplątane włosy jestem jeszcze w stanie zrozumieć z uwagi na skład, ale to swędzenie doprowadzało mnie do szału. Poszukam innej alternatywy, bo do szamponów z SLS też nie mam ochoty wracać.
A jak Babydream spisał się u Was?
Pozdrawiam!
Brr... mam z nim złe wspomnienia :(
OdpowiedzUsuńPamiętam. :( A miało być tak pięknie, prawda?
UsuńTeż nienawidzę zapachu Babydream. Pewnie przez to, że kiedyś mnie tak urządził. Niestety mam jeszcze z zapasach oliwkę, której nie mogę zmęczyć. A tak bym chciała wrócić do HiPPa.
OdpowiedzUsuńNo dobra, odbiegłam od tematu- dla mnie cała seria Babydream jest podejrzana mocno i gdy będę miała dziecko, nigdy nie będę kupowała tych produktów!!
W składzie niby nie ma nic szczególnie drażniącego, ale sama też nie zaryzykuję :/
UsuńO nie, jak głowa swędzi po nim to podziękuję. Pudrowy zapach też mi nie pasuje, choć to najmniej ważne. :) Dzięki za recenzję. :)
OdpowiedzUsuńu mnie szampon się nie sprawdził, masakrycznie plątał mi włos.
OdpowiedzUsuń