Witajcie!
Te z Was które śledzą profil mojego bloga na Facebooku wiedzą, co mnie ostatnimi czasy powstrzymywało od blogowania i nie tylko. Moja Mama zachorowała na zapalenie płuc, a że Kotowa odporność jest ostatnimi czasy na poziomie rozwielitki... Moi znajomi żartują już, że nawet głupią kawą jestem w stanie się zatruć i wyłączyć z funkcjonowania na kilka dni. Tym razem jednak, tak jak i moją Mamę, dopadło mnie zapalenie płuc. Nie chcecie wiedzieć, ile wydałyśmy na leki. Pewnie gdybym nie lekceważyła aż tak własnego zdrowia mówiąc sobie "Spokojnie, przejdzie", byłoby inaczej - inna sprawa, że nie powinnam lekceważyć choroby, z powodu której mało nie pożegnałam się z tym światem w wieku 10 lat.
Tak czy inaczej, zaczynam już ogarniać co się wokół mnie dzieje, więc możecie się spodziewać mnie tutaj częściej :)
Dziś szybka wrzutka z marcowego zużycia. Powiem Wam szczerze - nie miałam głowy do smarowania się rozmaitymi mazidłami, w większości leżałam i słuchałam muzyki - tak więc możnaby śmiało stwierdzić, że zużyłam w tym miesiącu dużo więcej opakowań lekarstw, niż kosmetyków! :D Na dłuższą metę to bardzo do mnie niepodobne. Tak czy inaczej, przedstawiam Wam mało imponujący wynik marcowego Projektu Denko:
Od naszej lewej widzimy:
1. Miniaturka toniku Rival de Loop z Rossmanna, którą skończyłam w sumie na początku marca. Nie było nam razem źle, ale poszukam czegoś innego.
2 i 4. Wszystkim znany płyn micelarny BeBeauty z Biedronki, który opisywałam tutaj: (klik)
Tutaj romans był bardzo ognisty, ale... tylko przez pierwsze opakowanie. Nie mam pojęcia dlaczego, ale przy drugim opakowaniu płyn zostawiał na twarzy jakąś klejącą warstwę, ponadto wyskakiwały mi niespodziewajki. Na pewno to nie wina kremu, bo w nim nie ma co zapychać, więc pozostałą zawartość jednej z buteleczek pewnie przeznaczę do czyszczenia pędzli czy tam aplikatorów do cieni. No nic... poszukam czegoś innego.
3. Żel pod prysznic Oriflame Nature Secrets o zapachu maliny i mięty. Kupiony w promocji, długo czekał na zużycie bo wybitnie nie mogłam przekonać się do takiego połączenia zapachowego. Zawiera drobinki peelingujące i delikatnie chłodzi, więc w sam raz na lato. Nie przewiduję dalszych przygód z tym żelem.
5. Podkład Oriflame Everlasting w odcieniu True Ivory (?). Nie jestem pewna co do odcienia, bo miałam go ładny kawałek czasu i opakowanie zmasakrowało mi się przez noszenie go w kosmetyczce - niestety, starła się także nazwa odcienia. Kolor mi pasował, ale niestety krycia i poprawiania stanu cery (co obiecywał producent) nie zauważyłam. Z radością zdenkowałam, za jakieś dwa tygodnie pomyślę o czymś sensowniejszym.
6. Antyperspirant w kulce Oriflame Nature Secrets o zapachu maliny i mięty. Nie mam wielkich potrzeb jeśli chodzi o antyperspiranty, więc nawet dobrze wspominam, ale zapach niestety na dłuższą metę mi nie podszedł. Być może zastąpię jakimś ałunem.
A teraz lecę nadrabiać zaległości w życiu :)
Pozdrawiam!
czwartek, 3 kwietnia 2014
12 komentarze:
Zachęcam do komentowania - jestem początkującą włosomaniaczką, więc w przypadku pisania przeze mnie bzdur wszelkie poprawianie jest jak najbardziej mile widziane ;)
Pamiętajmy jednak o tym, że dyskusja NIE POLEGA na wzajemnym obrzucaniu się błotem. Chyba nie jesteśmy tutaj, by psuć sobie humory, prawda?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
U mnie płyn BeBeauty cały czas spisuje się tak samo dobrze, mam nadzieję, że nic w nim nie zmienili ;)
OdpowiedzUsuńPorównałam składy obu butelek i były takie same. Tu mógł się pojawić jakiś mój błąd, jednego dnia zostawiłam płyn na stole i zapomniałam o nim, więc przestał kilka godzin w pełnym słońcu. Może wtedy coś się porobiło...
Usuńowszem płyn z Biedronki jest mi bardzo dobrze znany :)
OdpowiedzUsuńDobra jakość w niskiej cenie! :)
Usuńnie miałam żadnego z tych kosmetyków, ciekawi mnie ten żel z maliną i miętą ;)
OdpowiedzUsuńZamierzałam go opisać jakoś na dniach :)
Usuńbiedny kotek <3 trzymaj się słoneczko! a płyn micealrny mam i narazie uwaga działa!
OdpowiedzUsuńMiau miau, dziękuję! <3 I oby działał dalej! Mi się wydaje że to jakiś mój błąd mógł być, podejrzewam konkretnie to że przez kilka godzin stał sobie w pełnym słońcu. Może coś się porobiło. Tak czy inaczej, na razie przerwa od niego :)
UsuńMam ten płyn Be Beauty i mi już po pierwszym przetarciu wyszły rano pryszcze, więc coś z nim nie tak. Jeśli chodzi o taki dobry, sprawdzony tonik bez alkoholu, który nie zapycha to polecam tylko z Biocury za 5 zł do kupienia w Aldi
OdpowiedzUsuńO, super! W swoim mieście nie znajdę Aldi, ale spróbuję zlokalizować jakiś w Gdańsku. Dzięki za cynk! :)
UsuńA co do BeBeauty - dziwną sprawą jest to, że zużyłam jedną butelkę bez większych problemów (ba, nawet miałam ładniejszą skórę odkąd go używałam, bez niespodziewajek), ale druga butelka już tak dobrze nie działała. Nie mam pojęcia co się stało, ale już chyba do niego nie wrócę.
Może zmienił się producent? Jest taka stronka, gdzie po kodzie kreskowym kosmetyku można sprawdzić kto go wyprodukował, ale nie mogę znaleźć linka. Może też być tak, że skóra po prostu zaczęła się buntować po czasie tak jak z kremami...
UsuńWedług etykiety producent jest ten sam, skład też. Stawiam na to drugie, a to oznacza że mam wyjątkowo kapryśną skórę... Ech. :(
Usuń