piątek, 27 lutego 2015

Kot i czerwień? Jakim cudem? - Błyszczyki Elite Vipera Cosmetics

Witajcie!

Sesja się skończyła (wreszcie), a ja oczywiście już dzień po ostatnim egzaminie kichałam, kaszlałam, i walczyłam z gorączką - zresztą, nadal walczę. To trzeba mieć szczęście... W zasadzie zawsze mogło być gorzej - mogłam przecież zachorować w środku sesji, a wtedy z nadrobieniem jej nie byłoby łatwo. Niemniej jednak tak jak obiecywałam - jestem z powrotem, a oprócz bloga ruszył też koci Instagram, który można znaleźć TUTAJ.
Muszę przyznać, że studia skutecznie wyciskają mnie z sił niczym cytrynę... ale jestem silna i się nie dam! Tylko czy Wy wybaczycie mi nieobecność...?

Pewnego styczniowego dnia, wracając z wykładów, zahaczyłam o stoisko firmowe Vipera Cosmetics w gdańskim Madisonie. Tego dnia zaliczyłam pierwszy przedmiot na 5, do tego jakiś czas wcześniej pokrywka od mojego hamstera (którego muszę Wam zaprezentować na dniach) poległa w nagłym starciu z uniwersytecką podłogą, więc okoliczności jak najbardziej sprzyjały. Ku mojemu zdziwieniu, Pani na stoisku pamiętała mnie ze spotkania :D Było mi bardzo miło:) Tego dnia kupiłam wkład do hamstera, pokrywkę, lakier i jeden z błyszczyków, o których za chwilę przeczytacie.

Niektórzy z Was pewnie pamiętają, że nie darzę błyszczyków specjalną miłością - lubią się rozmazywać, przyklejają się do nich włosy kiedy zawieje wiatr, ponadto mam małą traumę po błyszczyku podarowanym mi kiedyś przez siostrę - a właściwie po jego zapachu, który do najprzyjemniejszych nie należał. No i cała ta masa błyszczących drobinek, brokacików czy innych świecidełek, które rozłażą się potem po całej twarzy i pół biedy, jeśli chcą zejść dobrowolnie. Mimo wszystko kiedy usłyszałam kilka słów na temat błyszczyków będących nowością Vipery, postanowiłam przyjrzeć się im bliżej. Spodobał mi się "ten jasny", bo mam po prostu sympatię do bladych, nudziakowych kolorów, ale Pani pokazała mi też ciemną czerwień która na pierwszy rzut oka wydała mi się za mocna dla mnie. Efekt mi się spodobał, więc błyszczyk w kolorze 204 Amicus wylądował w reklamóweczce z innymi zakupionymi kosmetykami...
No właśnie, a co z czerwienią? Cóż. Początkowo niezbyt, ale potem chodziła za mną przez kilka dni i niemalże śniła mi się po nocach. Dosłownie. Skończyło się tak, że odwiedziłam stoisko ponownie, bo inaczej 205 Moderato wołałby mnie jeszcze przez trzy miesiące :)

Opakowanie jest dość proste - ot, taki całkiem długi walec o nieprzesadzonej szacie graficznej. Moim zdaniem nie mogło być lepszego. Jest praktyczne i przede wszystkim ŁADNE. Nie zdarzyło mi się, by którykolwiek otworzył mi się w kieszeni czy torebce (wyobrażacie sobie taką katastrofę? brrr...), ponadto nie zauważyłam, by ścierało się logo firmy czy numer błyszczyka. Taka prostota zdecydowanie do mnie trafia - nie lubię megaprzesadzonych opakowań, a jeśli już jakieś mi się spodoba, to raz na jakiś czas.

Pierwszym, co rzuca się w oczy (czy raczej nos) po odkręceniu opakowania jest zapach. Nie, zdecydowanie nie stoi on koło tego, przez który mam traumę ;) Jest on przyjemny, słodkawy, taki mały dodatkowy plusik do całokształtu.
Następną rzeczą jest aplikator, osadzony na długim patyczku i wyprofilowany w taki sposób, że można szybko umalować się nie posiadając lusterka - co dla mnie jest niezaprzeczalną zaletą, ponieważ sporą część dnia spędzam w zasadzie poza domem. Ponadto jest mięciutki! :)Należałoby wspomnieć, że są to błyszczyki bezperłowe - po prostu kolor, nic więcej. Krycie jest zdecydowanie dobre, kolory są nasycone, i w zasadzie żałuję tylko że gama kolorystyczna jest nieco mała - ale z tego co mi szepnął wróbelek Vipery na Facebooku, ma ona zostać rozszerzona :)


Inną cechą tych błyszczyków jest trwałość. Wiadomo - jeśli umalujemy usta, a potem rzucimy się na kanapki, niewiele z niego zostanie i w tej kwestii nie ma co dyskutować. Jednak póki nie jemy czy pijemy, błyszczyk utrzymuje się na ustach dość długo - z czasem nieco jedynie gęstniejąc na ustach.



Ciekawą sprawą jest fakt, że nawet jeśli błyszczyk zejdzie, kolor pozostaje. Otóż okazały się one wykazywać właściwości podobne do tintów i barwią usta na określony kolor. Dla przykładu - 204 Amicus barwi moje usta na różowo, a 205 Moderato daje piękną czerwień :) Dla mnie jest to plus, bo nawet jeśli błyszczyk nieco się zetrze, usta nadal wyglądają ładnie.
Jedyne, do czego mogę się przyczepić to ich łatwe rozmazywanie się. Z drugiej strony - to błyszczyki... :) Można to obejść, po prostu obrysowując usta konturówką.



Czy poleciłabym? Jak najbardziej. Sam fakt, że wróciłam się po kilku dniach po CZERWONY błyszczyk jest już czymś niezwykłym, bowiem wcześniej nie odważyłabym się na czerwone usta w wersji codziennej... w sumie w jakiejkolwiek. Nie z moimi rysami twarzy, nie z moimi nawykami makijażowymi, już nie mówiąc o małej niechęci do błyszczyków. Tych jednak używam niemal codziennie z satysfakcją.
Cena również nie zabija - na stronie sklepu można kupić go już za 9,49zł :) Jeśli jednak mieszkacie w Trójmieście, polecam stoisko w Madisonie :)
Polecam z kociego serducha, bo to naprawdę dobry kosmetyk za tak niską cenę :)

Pozdrawiam serdecznie! :)

PS: Tak, nie mam ładnych ust i nie potrafię ich ładnie malować. Nic nie poradzę - tak już jest. :)

16 komentarze:

  1. Zdecydowanie wolę szminki, ale raz na jakiś czas można coś zmienić i skusić się na jakąś nowość :D Ta czerwień jest zabójcza!
    Pozdrawiam, CapelliSani.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, i nie żałuję takiego małego skoku w bok :D
      A czerwień - prawda... jest cudowna :)

      Usuń
  2. Ja też nie przepadam jakoś za błyszczykami, ale czasem jakiś zniosę :P Czerwień faktycznie ładnie wygląda :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wszystkie są złe, ale no... różnie to bywa :D

      Usuń
  3. Ja też nie lubię błyszczyków, ale matowe z essence mnie przekonują :D
    Tez mam problem z czerwonym błyszczykiem, ale kupię konturówkę i mam nadzieję, że będzie wyglądał dobrze ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę rozejrzeć się za tym matem z Essence, który tak bardzo mi się u Ciebie podobał :) I też mam w planach zakup konturówki. :D

      Usuń
  4. oooo pigment to widać mają niezły, muszę kiedyś zajechać i "popaczeć" :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie warte "popaczenia", tylko ostrzegam - potem chodzą i nie dają spać, jeśli się któryś spodoba, a się go zostawi na stoisku :D

      Usuń
  5. Ja nie lubię takich błyszczyków :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Pięknie wyglądają na ustach:) Ja niestety nie mam stacjonarnie dostępu do kosmetyków tej firmy :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w sumie też bym nie miała, gdyby nie fakt, że studiuję w innym mieście :( Ale te dwa kolory mogę z czystym sumieniem polecić :)

      Usuń
  7. Odpowiedzi
    1. Klasyczne szminki są mniej kłopotliwe, to prawda :) Jednak tu nie żałuję, że odstąpiłam od swoich przyzwyczajeń :)

      Usuń
  8. ładne kolorki jednak nie dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy lubi co innego, chociaż... o tej czerwieni też myślałam, że "nie dla mnie" :D

      Usuń

Zachęcam do komentowania - jestem początkującą włosomaniaczką, więc w przypadku pisania przeze mnie bzdur wszelkie poprawianie jest jak najbardziej mile widziane ;)
Pamiętajmy jednak o tym, że dyskusja NIE POLEGA na wzajemnym obrzucaniu się błotem. Chyba nie jesteśmy tutaj, by psuć sobie humory, prawda?

 

Rubinowy Kot na tropie pielęgnacji włosów Template by Ipietoon Cute Blog Design