poniedziałek, 1 czerwca 2015

Krem BB Vipera Cover Me Up! - 02 Neutral

Po średnio udanym własnołapnie stworzonym kremie BB (którego tworzenie wspominam miło) chciałabym pokazać Wam kryjący niedoskonałości krem BB Cover Me Up! firmy Vipera Cosmetics. Pierwszą styczność z nim miałam na spotkaniu blogerek w Gdyni - został użyty przez jedną z Pań w trakcie robienia mi makijażu. To był pierwszy raz, kiedy miałam styczność z takim produktem - wcześniej używałam jedynie podkładów. Wiedziałam jednak że jest to lżejszy produkt, do tego usłyszałam, że mam całkiem ładną cerę i nie muszę na co dzień mieć AŻ takiego krycia, więc dało mi to do myślenia.
Z tą "całkiem ładną cerą" nie do końca się zgodzę. Często mam jakieś zaczerwienienia, drobne krostki, czasem nawet wyglądam jak dorodny czerwony muchomor, ale wizja mniejszego obciążania cery w końcu wygrała i zainteresowałam się tematem.


Czym w ogóle jest krem BB?
To wynalazek niemieckiej pani dermatolog, Christiny Schrammek. Powstał on aż 50 lat temu, z myślą o jej zeszpeconych przez operacje pacjentkach, Pomysł spodobał się firmom kosmetycznym z Japonii, Korei Południowej i Chin - przyjął się również wśród wschodnich celebrytek. Z czasem podbił serca Azjatek, dla których - jak wiadomo - nieskazitelna, porcelanowa cera stanowi jeden z wyznaczników piękna - nie licząc pań należących do takich (pod)subkultur jak ganguro czy yamamba.
Na Zachodzie kremy BB również przeżywają swój powrót i praktycznie w każdej drogerii można znaleźć przynajmniej kilka marek oferujących taki produkt. Już nawet nie wspominając o tym, jak głośno było o nich w blogosferze :)

Krem BB Cover Me Up! mieszka sobie w praktycznej mlecznej, nieprzezroczystej tubce z perłowym połyskiem, stabilnie stojącej na zakrętce i posiadającej takie jakby "ścięcie" w górnej części, co jest świetnym rozwiązaniem - ułatwia to wydobycie kremu ze środka. Zużycie możemy kontrolować, patrząc na tubkę pod światło. Na tubce możemy znaleźć wszelkie potrzebne informacje - opis produktu, skład, data przydatności (6 miesięcy od otwarcia), a także informację o tym, że krem chroni przed słońcem. Niestety, brakuje informacji na tematr filtru, w jaki krem jest wyposażony - SPF 5, 10, 15? Uważam, że przynajmniej dla części użytkowniczek taka informacja może być istotna i powinna znaleźć się na opakowaniu. Jeśli chodzi o napisy - są praktycznie nieścieralne. Tubka była przechowywana w małej kosmetyczce z innymi kosmetykami i wygląda nadal tak samo dobrze. :)

Opis, jaki można znaleźć na opakowaniu:
DLA CERY Z RUMIENIEM, PRZEBARWIENIAMI
Wielozadaniowy specyfik upiększający oparty na japońskiej recepturze, niwelujący niedoskonałości cery. Eliminuje zaczerwienienia, a zarazem nawilża. Zastępuje krem pielęgnujący, ochronny, korektor i fluid.
Przywraca cerę bez plam i przebarwień. Poprawia wygląd i koloryt skóry.
Chroni przed słońcem.
Kosmetyk kosztuje 13,50zł w sklepie internetowym, co jest całkiem przystępną ceną :)
Można go dostać też na stoiskach firmowych, ale pod tym linkiem znajdziecie go bez wychodzenia z domu:
http://www.viperasklep.pl/bb-cream/1381-vipera-fluid-bb-cream-cover-me-up-neutral-multifunkcyjny-pielegnuje-i-zapobiega-niedoskonalosciom.html



Jak się sprawdza?
To właściwie drugi krem BB produkcji Vipera Cosmetics, z jakim mam do czynienia - z tym, że ten drugi nie doczekał się jeszcze recenzji. Ten jednak bardziej przypadł mi do gustu. Nie muszę nakładać pod niego bazy, bo sam w sobie ją zawiera i to widać - ładnie wygładza cerę bez tworzenia przy tym nienaturalnego efektu kilograma szpachli na miarę słynnego Dermacolu. Moje rozszerzone pory przy nosie widać co prawda nadal, ale jakoś mniej rzucają się w oczy. Cera faktycznie wygląda jak po użyciu fluidu - jest wygładzona, matowa (ale nie jest to "płaski" mat) przez dobre kilka godzin, koloryt wyrównany, a zaczerwienienia w większości ukryte - któregoś ranka byłam wręcz zaskoczona efektem, jaki dał, choć z większymi niedoskonałościami może przegrać. Prawie dobrze radzi sobie z moimi cieniami pod oczami, ale z nimi jest w stanie poradzić sobie jedynie gęsty korektor, więc jestem w stanie mu to wybaczyć. Nie zapchał mojej skóry, nie zauważyłam, by zostawiał ślady na ekranie telefonu. Czyli, krótko mówiąc - można dobrze, ale lżej.

W opisie wspomniano, że ten krem BB zastępuje krem pielęgnacyjny. Krótki rzut oka na skład pokazał, że krem zawiera kwas hialuronowy, witaminę E, krzemionkę i tlenek tytanu, który poza ochroną przed słońcem przyspiesza również procesy gojenia. Ciężko mi ocenić jak spisywałby się w takiej roli na mojej cerze, ponieważ posiadam cerę mocno odwodnioną i wymagającą konkretnego nawilżenia - stąd do pielęgnacji cery używam innych kosmetyków.


Niestety, kolor okazał się być dla mnie sporo za ciemny. Jest to "środkowy" odcień 02 Neutral, jednak po zastosowaniu go wyglądam, jakbym spędziła wakacje w jakimś egzotycznym miejscu. Fankom opalonej karnacji z pewnością nie będzie to przeszkadzać, jednak mi "efekt porcelany" kojarzy się nie tylko z idealną, wygładzoną cerą, ale i jasnym jej odcieniem, a ten kolor nie dość, że jest ciemniejszy, to jeszcze idzie trochę w stronę pomarańczowych tonów. Na zdjęciu tego nie widać aż tak, ale po jakimś czasie od nałożenia na twarz kolor zdaje się ciemnieć i o ile nie jest to nienaturalny efekt, o tyle nie do końca jest dla mnie korzystny. Inna sprawa, że Tacie się podobał, sądząc po "no wreszcie się trochę opaliłaś" :)
Być może przy mojej jasnej, żółtawej cerze lepszym wyborem byłby dla mnie odcień 01 Ecru, za którym pewnie rozejrzę się niedługo na stoisku, ale ten jest po prostu za ciemny. Jaśniejszy, o ile nie będzie mocno wpadał w pomarańczowe tony, mógłby mieszkać długo w mojej kosmetyczce, a ten nada się na wakacje, kiedy - niestety mimo woli - trochę się opalę. :) Pomijając jednak kwestie kolorystyczne - nie jest źle! :)

Używałyście? A może macie doświadczenia z innymi?

Pozdrawiam! :)

PS: Marzę o dniu, w którym firmy kosmetyczne zrozumieją, że blade też jest piękne... Niby Maybelline ma linię podkładów specjalnie dla bladych cer, ale nie jest dostępna w naszym kraju, a znacznie bardziej wolałabym kupić taki podkład na stoisku niż na Allegro. Z racji przesuszonej cery lepiej bym nie używała podkładów mineralnych, a tylko wśród nich (i wspomnianego Maybelline Whitestay) znalazłam odpowiedni odcień... :( Też tak macie?

2 komentarze:

  1. Nic nie miałam jeszcze z Vipery, ale ciekawi mnie ta firma przez Ciebie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko przeze mnie, no... :D Nie moja wina, że mają fajne zabawki :D

      Usuń

Zachęcam do komentowania - jestem początkującą włosomaniaczką, więc w przypadku pisania przeze mnie bzdur wszelkie poprawianie jest jak najbardziej mile widziane ;)
Pamiętajmy jednak o tym, że dyskusja NIE POLEGA na wzajemnym obrzucaniu się błotem. Chyba nie jesteśmy tutaj, by psuć sobie humory, prawda?

 

Rubinowy Kot na tropie pielęgnacji włosów Template by Ipietoon Cute Blog Design