czwartek, 4 maja 2017

Mały koszmarek... Top Coat Gel Look – Golden Rose


Na wstępie zaznaczę, że uwielbiam niektóre kosmetyki tej firmy. Poważnie. Powiedziałabym nawet, że w pewnym momencie ta marka zdominowała mój makijaż i zawartość kosmetyczki – między innymi ze względu na jakość produktów, przystępne ceny i fakt, że mam do nich łatwy dostęp dzięki stoisku w galerii handlowej w moim mieście. Owa galeria poza GR ma tylko Inglota, jednak do niego dopiero się przekonuję, a ofertę GR jednak jako tako już znam i wiem, czego mogę się spodziewać po ich produktach.
Niestety, w przypadku dwóch srogo się zawiodłam – jeden z nich widzicie na zdjęciu.


Nie jestem jakąś wielką paznokciomaniaczką – co prawda mam imponującą kolekcję lakierów, ale nie potrafię robić fantazyjnego manicure. Przeważnie idę w prostotę – od wzorków trzymam się z daleka, wybierając raczej – jeśli mam na to ochotę – połączenia różnych kolorów. Dzieje się tak dlatego, że moich paznokci w sumie mało co się trzyma i to zniechęca mnie do malowania ich. Czytałam przynajmniej kilka artykułów z poradami, jak przedłużyć trwałość manicure, ale i tak zawsze kończy się na odpryskach nawet po kilku godzinach od pomalowania i nieestetycznym wyglądzie. To drażni – tym bardziej, że mam raczej skłonności do wybierania ciemnych kolorów, a przecież nie będę na szybko zamalowywała odprysków w autobusie... Dlatego zaczęłam szukać czegoś, co mogło mi ten lakier przytrzymać na paznokciach w całości nieco dłużej.


Będąc na stoisku GR zapytałam, czy mają może coś takiego. Pani zaproponowała mi top coat, który miał dawać efekt żelowego lakieru, zwiększać trwałość i w ogóle „robić” paznokcie. Pomyślałam – kurde, czemu nie. No i tak wróciłam z tym wynalazkiem do domu.
Niestety, radość z nowego nabytku szybko przeszła w zawód. Top coat nie dość, że znacząco wydłużał czas schnięcia całości, to jeszcze... pękał. Po raz pierwszy użyłam go na jasnobeżowym, nudziakowym lakierze i byłam BARDZO zaskoczona, kiedy zobaczyłam te pęknięcia. Wyglądało to jak rysy pokryte przezroczystym lakierem, jak szkło, które popękało, ale zostało w całości zamiast rozlecieć się na kawałki. Co dziwne, lakier, na który go użyłam był tego samego producenta. Takie pajęczyny pęknięć pojawiały się niezależnie od tego, jakim lakierem chciałam go zmusić do współpracy – GR czy inny producent, jasny czy ciemny, nie było różnicy. Pierwszy raz coś takiego widziałam. Oprócz wątpliwej estetyki wpływały też na trwałość lakieru – lubił on sobie przy tych pęknięciach po prostu... odpadać.


Podsumowując – cenię sobie produkty Golden Rose, z wielu jestem zadowolona, ale ten top coat to jakaś okrutna porażka. Mimo, że kosztował tylko 8,50zł, żałuję, że dałam się na niego namówić. Nigdy więcej.


Też miałyście z nim takie przygody, czy to tylko ja mam takiego pecha? :/ A może znacie jakiś top coat wart polecenia? Co prawda na razie testuję lakiery, które same z siebie mają długo pozostać bez zarzutu, ale przydałby mi się na przyszłość.

Pozdrawiam!

3 komentarze:

  1. Seche Vite jest fajny, ale szybko glucieje. W ossmannie kupiłam kiedyś na wyprzedaży Essie Good To Go, jest bardzo fajny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Rossmanny w moich stronach chyba nie mają Essie, ale i tak go poszukam. No, chyba że ten Seche Vite, ale jeśli sprzedają go w dużych opakowaniach to trochę kiepsko.

      Usuń
  2. miałam! u mnie też okazał się porażką...

    p.s. obserwuję :)

    OdpowiedzUsuń

Zachęcam do komentowania - jestem początkującą włosomaniaczką, więc w przypadku pisania przeze mnie bzdur wszelkie poprawianie jest jak najbardziej mile widziane ;)
Pamiętajmy jednak o tym, że dyskusja NIE POLEGA na wzajemnym obrzucaniu się błotem. Chyba nie jesteśmy tutaj, by psuć sobie humory, prawda?

 

Rubinowy Kot na tropie pielęgnacji włosów Template by Ipietoon Cute Blog Design