Jak zapewne niektóre z Was pamiętają, jakiś czas temu cera Kota wypowiedziała wojnę parafinie i bardzo dobitnie okazywała swe niezadowolenie, zmieniając swoją nieświadomą faktu właścicielkę w ludzką wersję czerwonego muchomora - z tym wyjątkiem, że tu były czerwone kropki na jasnym tle, nie odwrotnie. Kiedy wreszcie dotarło do mnie o co może chodzić, uśmiechnęło się do mnie szczęście - wygrałam w zimowym rozdaniu Jaskółki krem, i to nie byle jaki! Nawilżający krem odprężający Dermo Face Hydrativ ciekawił mnie okrutnie, zwłaszcza że firmę Tołpa znałam jedynie z Waszych blogowych postów. Ale chwila, moment... czy ja w ogóle pochwaliłam się Wam wygraną? Jeśli nie, to przepraszam najmocniej za tę zbrodnię! Dostałam wtedy mnóstwo wspaniałości - aż mruczałam! Wspomniany krem, farbę do włosów (którą zdążyłam już zużyć) i maaasę próbek :) Dzięki, Jaskółko! Wiem że późno, ale podobno lepiej późno niż później :)
Wracając do tematu postu - przypadło mi do gustu opakowanie kremu. Ładna, aluminiowa, nadająca się do recyklingu tubka mieszcząca 40ml kremu jest plusem również dlatego, że nie zasysa powietrza i bakterii, dzięki czemu krem jest dłużej wolny od wątpliwych atrakcji za nimi idących - choć przyznam bez bicia że raz czy dwa udało mi się zassać trochę powietrza do środka tubki. Duża nakrętka umożliwia też bezproblemowe postawienie kremu w pozycji pionowej. Jest jeden minus - jak nam się tubka zabrudzi, ciężko ją doczyścić, dlatego przepraszam za stan tubki na zdjęciach. Ile bym nad nią nie siedziała, ona i tak uparcie nie chciała dać się całkowicie doczyścić :(
Krem dostałam już bez kartonowego pudełka, więc ciężko ocenić mi w pełni szatę graficzną produktu, ale podoba mi się kilka rzeczy w projekcie graficznym tubki. Etykieta jest przejrzysta, znajdziemy na niej wszystkie potrzebne informacje dotyczące kremu. Z tyłu znalazło się też miejsce na krótki opis i sposób użycia :)
Opis producenta:
"Nasz dermokosmetyk uzupełnia poziom nawilżenia skóry i działa odprężająco. Intensywnie nawilża, odżywia i uelastycznia. Łagodzi podrażnienia i przywraca komfort. Relaksuje skórę i eliminuje oznaki stresu. Wspomaga regenerację mikrouszkodzeń i odbudowę bariery ochronnej. Zabezpiecza przed negatywnym wpływem środowiska i wolnych rodników."
A w składzie czają się...
Aqua (woda), C12-C15 Alkyl Benzoate (emolient, mieszanina składników syntetycznych uzykiwanych m.in. z ropy naftowej, stosowany zamiast naturalnych lipidów), Octocrylene (filtr chemiczny, jedyny używany w kosmetykach naturalnych), Glycerin (działa osłonowo, łagodzi, nawilża, wygładza), Polysilicone-15 (Filtr UV, chroniący skórę przed szkodliwym wpływem promieniowania słonecznego, dozwolony do 10%), Biosaccharide Gum – 1( fucogel - pochodzenia roślinnego, mieszanina naturalnych węglowodanów, otrzymywany jest z kukurydzy i soi, substancja o długotrwałym i głębokim nawilżaniu, przez co skóra nie wysusza się i jest gładka, wpływa wyraźnie rewitalizująco i stymulująco na skórę, osłabia reakcje alergiczne i koi podrażnienia), Butyl Methoxydibenzoylmethane (jeden z najczęściej stosowanych filtrów UV, niestety niefotostabilny - stabilizuje go towarzystwo Octocrylene), Ethylhexyl Palmitate (stabilny emolient tłusty, nawilża, zmiękcza i wygładza skórę, tworzy warstwę okluzyjną), Propanediol (naturalny konserwant, nawilżacz, emulgator, poprawia konsystencję), Peat Extract (wyciąg z torfu, pochodzi ze skał osadowych bogatych w kwasy huminowe, minerały, celulozę; znany też jako borowina), Hydroxyethyl Urea (nawilżacz, zmiękcza, utrzymuje wilgotność), Aluminum Starch Octenylsuccinate (pochodzenia mineralnego, regulator lepkości, nierozpuszczalne w wodzie, pozostawia na skórze film), Cetearyl Alcohol (natłuszczacz), Saccharide Isomerate (zmiękczacz, emolient, długotrwale nawilża), Caprylyl Glycol (zmiękcza, wygładza, tworzy warstwę okluzyjną), Stearic Acid (stabilizator emulsji, ułatwia docieranie substancji aktywnych w głębsze warstwy skóry), Parfum (kompozycja zapachowa), Cetyl Alcohol (emolient, stabilizator emulsji, zmiękcza, wygładza), Triticum Vulgare (Wheat) Germ Extract (wyciąg z kiełków pszenicy), Saccharomyces Cerevisiae Extract (drożdże), Sodium Hyaluronate (kwas hialuronowy, bardzo silny nawilżacz), Salvia Sclarea Extract (ekstrakt szałwii muszkatołowej), Tocopheryl Acetate (antyoksydant, syntetyczna wit. E), Ceteareth-20 (emulgator), Sodium Polyacrylamide (tu nie mam pojęcia, jeśli ktoś wie proszę o korektę), Xanthan Gum (stabilizator, zagęstnik, nie wchodzi w konflikty ze skórą), Magnesium Aluminum Silicate (składnik absorbujący i wygładzający skórę, polepszający optycznie jej wygląd, nieszkodliwy), Potassium Phosphate (kolejny składnik na temat którego nie mogę nic znaleźć, ktoś wie?), Carbomer (reguluje lepkość, tworzy film na skórze), Disodium EDTA (stabilizator pochodzenia chemicznego, często zanieczyszczony konserwant), Sodium Hydroxide (wodorotlenek sodu, regulator PH)
Skład wygląda na zupełnie nienajgorszy. Nie mam pewności czy dobrze zanalizowałam wszystkie składniki, ale mimo wszystko są tu tylko dwie potencjalnie niefajne substancje. Nie jest źle :) Zgodnie z obietnicą producenta: 0% alergenów, sztucznych barwników, PEG – ów, oleju parafinowego, konserwantów (parabenów i donorów formaldehydu). Podoba mi się to, zwłaszcza że w składzie można też znaleźć obiecane dobrocie :)
A jak wspominam używanie?
Pokochałam ten krem od pierwszego użycia. Idealna konsystencja i świetne działanie łagodzące. Co prawda zdecydowanie nie wchłaniał się do matu i bywało, że świeciłam się po nim niczym żaróweczka, ale za to pięknie nawilżał skórę i koił podrażnienia. Moja skóra jakby porzuciła focha i stała się gładka i promienna. Nic w tym kremie nie zdołało jej zapchać. Jedynym maleńkim minusem było to, że zapach kremu - całkiem przyjemny i delikatny, ale jednak - pozostawał na moich dłoniach po aplikacji i zmuszało to do mycia rąk po każdym użyciu.
Po raz pierwszy w jakże krótkiej historii tego bloga mam przyjemność przyznać kosmetykowi najwyższą ocenę - 5/5 :) Myślę, że wrócę do niego jeszcze nie raz i nie dwa!
A teraz lecę, czeka mnie codzienny trening... W końcu się zobowiązałam, prawda? :)
Pozdrawiam!
PS: Obiecuję, że znajdę lepsze tło do zdjęć ;)
czwartek, 8 maja 2014
Zakochany Kot, czyli nawilżający krem odprężający Tołpa Dermo Face Hydrativ
Etykiety:
krem,
pielęgnacja twarzy,
Tołpa,
ulubieniec
36 komentarze:
Zachęcam do komentowania - jestem początkującą włosomaniaczką, więc w przypadku pisania przeze mnie bzdur wszelkie poprawianie jest jak najbardziej mile widziane ;)
Pamiętajmy jednak o tym, że dyskusja NIE POLEGA na wzajemnym obrzucaniu się błotem. Chyba nie jesteśmy tutaj, by psuć sobie humory, prawda?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Uwielbiam ten krem! Skusiłam się na niego w lutym w S-P i pokochałam od pierwszego użycia. Idealnie nawilża skórę i koi podrażnienia :)
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwię, też go uwielbiam :) Ja z kolei przeszłam koło niego obojętnie w Rossmannie tyle razy... Niesamowite. A mogłam się z nim polubić już wcześniej :)
UsuńNigdy nie miałam tego tego kremu, ale produkty Tołpy bardzo mnie interesują. Szczególnie lubię maseczkę 4 w 1 w saszetkach. Ten kremik muszę wypróbować skoro tak chwalisz :).
OdpowiedzUsuńA ja maseczkę, bo nawet nie wiedziałam że takie mają! :D
Usuńno! w końcu z czegoś zadowolona! : *
OdpowiedzUsuńCo ja poradzę, że taki ze mnie kotecek. :c :D
UsuńA tak serio - prawda, za często marudzę :*
Strasznie się cieszę, że się u Ciebie tak spisał! :):):)
OdpowiedzUsuńO tak, wyrobił 200% oczekiwań :D Dzięki jeszcze raz, to dzięki Tobie poznałam swojego ulubieńca! Bo prawdę mówiąc, nie wiem ile jeszcze razy minęłabym półki Tołpy, zanim bym się nim zainteresowała... o.o
UsuńNigdy nie miałam styczności z tym produktem, ale koniecznie muszę wypróbować. Może będzie idealny po kuracji kwasami :)
OdpowiedzUsuńJeśli nie przeszkadza Ci świecenie, to myślę że jak najbardziej :) Tak jak wspominałam - nie wchłania się do matu, zostawia taką tłustszą powłoczkę, ale w zamian niesamowicie koi podrażnienia :)
UsuńNaczytałam się sporo dobrego o tym kremie i muszę go chyba wypróbować osobiście.
OdpowiedzUsuńPolecam! Naprawdę cieszę się, że wpadł on w moje łapki :)
UsuńNo widzisz, dziękuję za życzenia! :*
OdpowiedzUsuńJa również komentowałam ten Twój post i nie widzę mojego komentarza :(.
W każdym razie: kosmetyki Tołpy bardzo mnie ciekawią. Uwielbiam ich peeling/maseczkę 4 w 1 :). Tego kremu jeszcze nigdy nie miałam ale muszę się skusić ;).
Nie ma za co :*
UsuńKochana, w tym wypadku to akurat moja wina. Zalogowałam się do Bloggera, w jednej zakładce otworzyłam sobie komentarze do moderacji, w innych kilka postów z różnych blogów... zaczęłam komentować... i przepadłam! :D Oto zły wpływ Blogosfery, potrafi tak wybić z rytmu, że masakra. Ale to się więcej nie powtórzy! :c
Znam i bardzo lubię ten krem :)
OdpowiedzUsuńNie dziwię się, dla mnie to krem idealny! :) No, może poza faktem że nie wchłania się do końca. :P
UsuńOd jakiegoś czasu poznaję się z kosmetykami tej marki i przyznaję, że jestem nimi mile zaskoczona :)
OdpowiedzUsuńJak dotąd miałam okazję przetestować tylko ten jeden krem od nich, ale również pozytywne zaskoczenie :) Sprawdził się naprawdę dobrze i żal mi się z nim rozstawać :)
UsuńA ja właśnie zamówiłam kremie z Tołpy niedawno;) mieli fajna promocje -30zl za zapisanie sie do newslettera i darmowa wysyłka do 14.05. ;)
OdpowiedzUsuńSłyszałam i myślę, czy nie skorzystać :)
UsuńNie miałam tego kosmetyku, ja zawsze jak wybieram to po opakowaniach i zawsze biorę jakiś kolorowy, może dlatego mi się nie rzucił w oczy! Ale to już któraś pozytywna recenzja na jego temat, więc może czas się zabrać za niego ;)
OdpowiedzUsuńTeż miałam kiedyś tak, że wybierałam kosmetyki po opakowaniach :D Tutaj szata graficzna może nie rzuca się bardzo w oczy na półce, ale zapewniam że jest godny wypróbowania :)
UsuńDużo dobrego o nim czytałam...będę go miała na uwadze, gdy moja skóra będzie w potrzebie:)
OdpowiedzUsuńOn zdecydowanie zasługuje na swoje pochwały! :)
UsuńSłyszałam o nim dużo dobrego, chociaż ja swój egzemplarz oddałam :D Obecnie dalej wykańczam dyniowy Organiqe i jestem z niego bardzo zadowolona :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o Organique, sama nie miałam żadnego kosmetyku od nich, ale... krem dyniowy? Pierwszy raz o takim słyszę :D
UsuńBardzo lubię kosmetyki z Tołpy u mnie wiele z nich się sprawdziło.
OdpowiedzUsuńDla mnie to pierwszy produkt tej firmy, ale jeśli pozostałe mają tak dobre to nic, tylko się cieszyć :D
UsuńMyślę, że prędzej czy później Tołpa i mi wpadnie w rączki ;)
OdpowiedzUsuńBardzo polecam, jak dotąd to najlepszy krem jaki miałam :) Planuję jeszcze wypróbować lekką wersję tego kremu :)
UsuńEDTA jest rakotwórcze, więc ja bym sie przyczepiła...
OdpowiedzUsuńZ tego co o nim wyczytałam w kosmetykach jest używany w na tyle niskim stężeniu, że nie powinien szkodzić - może ewentualnie podrażnić (no ale wszystko też zależy od tego, ilu kosmetyków z EDTA się używa). Ten związek chemiczny jest znacznie groźniejszy w żywności, bo może zareagować z witaminą C i wodorowęglanem sodu i wtedy tworzyć rakotwórcze związki. Może je tworzyć też w połączeniu z związkami azotowymi. Powiem Ci szczerze, że nie mam na tyle wiedzy by ocenić jego szkodliwość w tym konkretnym kremie :(
UsuńGratuluję kochana, nie miałam go jeszcze. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! :) A krem polecam, sama na pewno jeszcze do niego wrócę :)
UsuńAkurat kremów z Tołpy jeszcze nie miałam :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że ten jest całkiem godny polecenia :)
Usuń