sobota, 13 czerwca 2015

Dermokonsultacje Sylveco i co z nich wynikło

Dziś nieco nietypowo, bo nie będzie ani opisu kosmetyku, ani mojego narzekania na polskie koleje, ani nawet nie będę po raz kolejny podejmować wyzwań w stylu "do sierpnia zrzucę x kg, od dziś zaczynam ćwiczyć'. Dziś przeczytacie o tym, jak to się stało, że z dnia na dzień zmieniłam swoją pielęgnację twarzy.



Marka Sylveco zapewne nie jest Wam obca i nieraz obiła się o uszy (czy też oczy) - jej temat niejednokrotnie był poruszany w blogosferze i przeważnie koleżanki-blogerki wypowiadają się o niej w pozytywnym tonie, wiele z nich zachwyca się tymi kosmetykami ze względu na naturalny skład i działanie. Osobiście (mimo chęci) nie miałam z nimi styczności innej, niż właśnie opisy na blogach aż do dnia 7 maja.


Wiedziałam wcześniej, że Sylveco organizuje dermokonsultacje, jednak zawsze było mi z nimi jakoś nie po drodze. Tego dnia jednak dermokonsultacje odbywały się w Gdańsku, w miejscu o którym nie miałam pojęcia, że istnieje i jak do niego dotrzeć, ale że miałam dość długie okienko w wykładach, postanowiłam się przejechać. I tak oto trafiłam do sklepu Fragaria, który swoją droga jest istną perełką - nie miałam pojęcia, że w Gdańsku można dostać stacjonarnie kosmetyki Planeta Organica. Cóż... mało jeszcze wiem ;)

Pani Dermokonsultantka okazała się być przemiłą osobą. Opowiedziała mi o firmie, kosmetykach, pozwoliła wszystko obejrzeć, powąchać, przysłowiowo zmacać :P, o każdym kosmetyku opowiedziała z osobna. Zapewniła, że w kosmetykach Sylveco rzeczywiście nie ma nic innego niż składniki ekologiczne - żadnych parabenów, silikonów czy sztucznych konserwantów, a już na pewno żadnej parafiny. A to JEST ważne, jeśli Twoja skóra toczy bitwy z tym składnikiem. Doprowadzanie skóry do porządku po parafinowej wpadce to nie lada wyzwanie, ale o tym pewnie spora część z Was wie. Są też hipoalergiczne, bezzapachowe i nie obciążają skóry niepotrzebnymi składnikami.
Pomiary nawilżenia wykonane takim małym, śmiesznym urządzonkiem mocno mnie zaskoczyły. Po pierwsze, okazało się że moja skóra jest mocno przesuszona. Po drugie - mimo używania kremu silnie nawilżającego kupionego wtedy w Biedronce (mała wersja kremu znanej firmy) odczyty pokazywały wyniki rzędu 31%. Żeby było śmieszniej, pomiary zostały wykonane kilka dni po tym, kiedy zaczęłam dbać o wypijanie przynajmniej 2l wody dziennie, kremu używałam już dobry tydzień-dwa i to też na zasadzie "wydaje mi się, że powinnam mieć mocno nawilżający", bo moja skóra zwykle była klasyfikowana jako przetłuszczająca się ze względu na świecenie. Pytałam o to, ale usłyszałam że moja skóra zdecydowanie się nie przetłuszcza - winna tu może być po prostu faktura skóry. Nieraz odczuwałam ściągnięcie skóry twarzy, zwłaszcza po myciu do którego używałam wody i pasty oczyszczającej Ziaji i to nie pasowało mi do wzorca przetłuszczającej się cery, ale to mijało (przynajmniej na jakiś czas) po nałożeniu kremu. Wiedziałam, że nie jest najlepiej, ale nie myślałam że jest aż tak kiepsko. Pani Dermokonsultantka na podstawie pomiarów i rozmowy ze mną pomogła stworzyć plan pielęgnacji (czyli żadnej wody, bo... działa wysuszająco, do oczyszczania jedynie płyn micelarny). Dobrała dla mnie kosmetyki, w razie wątpliwości doradzała lepszy, zapisała je dla mnie na karteczce i wręczyła pakiet próbek - a ja musiałam już zmykać na zajęcia.

Przekonywanie się do marki nie zajęło mi zbyt długo, bo aż jeden dzień. Ta marka ciekawiła mnie od dawna, byłam też zmęczona tym, że staram się dbać o cerę, a efektów nie widać. O wiele dłużej zajęło mi zaakceptowanie płynu micelarnego jako jedynego produktu do oczyszczania cery, ale to materiał na inny post. Wieczorem nałożyłam krem brzozowy z betuliną, rano - jego lekką wersję. Nie odczuwałam żadnego ściągnięcia, skóra była odczuwalnie nawilżona - no bajka, zwłaszcza że już od dawna chciałam kupić krem który faktycznie będzie miał naturalny skład. Następnego dnia pojawiłam się więc w Naturze (w której, jak się okazało, był drugi dzień dermokonsultacji) i kupiłam zaproponowany mi zestawik, który widzicie na zdjęciu, a w prezencie do zakupów dostałam pomadkę do ust :) Swoją drogą, Pani Dermokonsultantka była chyba zaskoczona tym, jak szybko się przekonałam :D

Dlaczego o tym piszę? A dlatego, że minął już miesiąc od radykalnej zmiany pielęgnacji twarzy, i cóż... są efekty. Zniknęło uczucie ściągnięcia, skóra jakby mniej się buntuje i jest miękka, wyraźnie nawilżona, zupełnie inna niż wcześniej. Do tego zauważyłam, że drobne krosteczki jakie od zawsze miałam na brodzie są jakby mniej liczne. Warto było iść? Warto. Dlatego jeśli takie dermokonsultacje będą organizowane w Waszym mieście, nie wahajcie się pójść :)
Program dermokonsultacji na czerwiec możecie znaleźć TU.

Poważnie, przejdźcie się. Właściwa pielęgnacja sporo zmienia :)

Pozdrawiam!

5 komentarze:

  1. Chciałam wpaść na dermokonsultacje w ten czwartek, ale miałam akurat wtedy zajęcia :/ a szkoda, bo wybieram się od dłuższego czasu i trafić nie mogę...
    Co do ściągnięcia charakterystycznego dla cery suchej, to mit. Każda cera może się ściągać, zależy to od rpdzaju kosmetyków użytych do mycia, u Ciebie mogła to powodować woda, może to też być reakcja skóry na stres w ciągu dnia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też się już dwa razy wybierałam, ale zawsze musiałam zostać w pracy dłużej. Może w czerwcu się uda. Mam nadzieję, bo już myslałam, że ta akcja się skończyła :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja nie wyobrażam sobie oczyszczania skóry bez wody i już raczej zawsze będę jej używać, bo kiedy stosuję sam płyn micelarny czuję się wtedy niedomyta i lepka :D Super, że udało Ci się okiełznać facjatę! :-) Ja mam ich krem nagietkowy, peeling oczyszczający, pomadkę peelignującą i żel rumiankowy i z wszystkiego, w większym bądź mniejszym stopniu, jestem zadowolona! Bardzo kusi mnie ich oferta włosowa i pewnie szybciej czy później na jakiś kosmetyk z tej kategorii się skuszę ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a na następne dermokonsultacje się wybiorę (niestety na dzisiejszych się nie pojawię, bo egzaminy :/) i zrobię próbę czy te ich kremy są rzeczywiście tak dobrze nawilżające (bo teraz cały czas ich używam) czy to tylko ściema ;-)

      Usuń
  4. Nie znam tych kosmetyków, a mam nieco problematyczną skórę może by się na mnie prawdziły

    OdpowiedzUsuń

Zachęcam do komentowania - jestem początkującą włosomaniaczką, więc w przypadku pisania przeze mnie bzdur wszelkie poprawianie jest jak najbardziej mile widziane ;)
Pamiętajmy jednak o tym, że dyskusja NIE POLEGA na wzajemnym obrzucaniu się błotem. Chyba nie jesteśmy tutaj, by psuć sobie humory, prawda?

 

Rubinowy Kot na tropie pielęgnacji włosów Template by Ipietoon Cute Blog Design