poniedziałek, 1 lipca 2013

Olejowanie - co i jak?

Patrząc na zdjęcia pięknych włosów aktorek z Bollywood (którego zresztą nie cierpię, ale zdjęcia jeszcze przeżyję) zastanawiałam się, jakim cudem one mają tak piękne włosy. Geny, pielęgnacja, czy ki diabeł?

Okazuje się, że w Indiach bardzo popularne jest olejowanie włosów. Czytając blog Kociambra dowiedziałam się, że Hindusi są wręcz zdziwieni wobec braku oleju w powszechnej pielęgnacji włosów w Europie. Ja z kolei byłam zdziwiona, że można w ten sposób pielęgnować włosy...

Na swój pierwszy olej wybrałam polecany przez wiele blogerek olejek Alterry Brzoza i Pomarańcza. Oryginalnie jest on przeznaczony do walki z cellulitem, ale ma skład na tyle bogaty w dobrodziejstwa, że zdecydowanie nada się do włosów. Dostępny jest on tylko w Rossmannie i ostatnio zaskoczyła mnie jego wysoka cena (zapłaciłam jakieś 27zł), jaką uważam za wysoką przy tak niskiej wydajności... ale nie trzeba zaczynać od takich. Można zacząć od olejów spożyczych, takich jakie znajdziecie w kuchni - oliwa z oliwek, kokosowy, z pestek winogron, czy nawet migdałowy. Rzepakowym niby też można, ale u mnie nie dał on praktycznie żadnych efektów. Na dobrą sprawę można spróbować nawet z oliwką dla dzieci (najlepiej bez parafiny w składzie). :)

Dla kogo?
Dla wszystkich. Włosy po rozjaśnianiu, farbowane, suche, zniszczone, elektryzujące się, przetłuszczające się,  wypadające, a także rozdwajające się. Kwestią kluczową jest dobranie właściwego oleju, co można zrobić chyba tylko metodą prób i błędów... Mówi się, że olej kokosowy nie nadaje się dla włosów wysokoporowatych lub zniszczonych bo spowoduje puszenie, ale to nie jest raczej reguła. Należy próbować.

Jak to ugryźć?
Należy nałożyć olej zwilżonymi nim palcami na włosy i zostawić na minimalnie 2h. Niektóre włosy lubią kontakt z olejami właśnie przez 2-3h, a inne preferują olejowanie całonocne. Nakładamy nie więcej, niż 2 łyżki stołowe oleju (choć ja zużywam przynajmniej 3 - dopiero się uczę...). Najlepiej zapakować to pod foliowy czepek (reklamówkę) i zawinąć ręcznikiem, ponieważ ciepło wzmaga efekt - można też olej lekko (powtarzam, LEKKO) ogrzać. Po upłynięciu czasu (bądź rano) zmywamy olej, najlepiej szamponem bez SLS, choć jeśli mamy tylko taki to też się nada - najlepiej jednak używać wtedy metody kubeczkowej, by zminimalizować właściwości SLS. Najlepiej byłoby zmyć olej szamponem dla dzieci bądź odżywką (wersja hard), ponieważ w taki sposób większość dobroczynnych substancji z oleju zostanie we włosie.
Jeśli mamy problemy ze zmyciem oleju, można także nałożyć na naolejowane włosy odżywkę bądź maskę - zemulgują olej, dzięki czemu łatwiej będzie go zmyć.
Bardzo ważne jest regularne stosowanie. Systematyczność się opłaci, wierzcie mi - efektów może nie być widać od razu, ale po upływie czasu zobaczycie różnicę, tak jak ja. :)

Takiej właśnie metody używam ja - a może Wy macie jakieś swoje? :)
Pozdrawiam!

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Zachęcam do komentowania - jestem początkującą włosomaniaczką, więc w przypadku pisania przeze mnie bzdur wszelkie poprawianie jest jak najbardziej mile widziane ;)
Pamiętajmy jednak o tym, że dyskusja NIE POLEGA na wzajemnym obrzucaniu się błotem. Chyba nie jesteśmy tutaj, by psuć sobie humory, prawda?

 

Rubinowy Kot na tropie pielęgnacji włosów Template by Ipietoon Cute Blog Design