niedziela, 22 września 2013

Rozświetlający podkład Maybelline Whitestay UV

Los nie dał mi ładnej, niewymagającej poprawek cery. Częste zaczerwienienia i niespodziewajki dodatkowo psują mój wygląd, dlatego od 16-go roku życia regularnie używałam podkładów. Wypróbowałam wiele z nich, ale zawsze było mi ciężko dobrać odpowiedni odcień - a to ze względu na jasny kolor skóry. Większość drogeryjnych podkładów (wtedy nawet nie myślałam o kupowaniu innych) robiła się na mojej twarzy po prostu żółto-marchewkowa (i założę się, że część z Was zna ten efekt). Nie jestem typem królewny Śnieżki choć żałuję, mojej skórze bliżej odcieniem do kości słoniowej niż do śniegu, i tym zawsze się kierowałam przy doborze podkładu - jednak niewiele to dawało. W końcu doszło do tego, że zaczęłam mieszać superjasny Dermacol z innymi podkładami, by móc je chociaż zużyć... :D

Nie lubię tak łatwo zdzierających się etykietek... A zdarła się etykietka od częściej używanego Buff.

Na Whitestay firmy Maybelline natknęłam się przypadkiem na Allegro. Był on dostępny na aukcji w cenie bodajże 7-8zł za opakowanie, a mi akurat kończył się poprzedni podkład w musie. Po zapoznaniu się z opisem aukcji i małej konsultacji z wujkiem Google i ciocią Blogosferą (tym razem anglojęzyczną), zdecydowałam się na zakup trzech opakowań - z czego jedno opakowanie wybrałam w odcieniu Buff, dwa pozostałe - w odcieniu Snow White. Przy tej samej okazji kupiłam jeszcze kilka innych kosmetyków, o których przeczytacie wkrótce.


W moim przypadku Buff jest bardziej trafiony, ale Snow White też od biedy da się użyć ;)

Te podkłady nie są dostępne w Polsce stacjonarnie - a przynajmniej ja nigdzie ich nie widziałam. Opakowanie z białego plastiku wygląda niestety trochę tandetnie - jego minusem jest to, że nie widzimy ile podkładu jeszcze pozostało, jak również łatwo ścierające się etykietki (co widać na wyżej załączonym obrazku - etykietka starła się pod wpływem normalnego użytkowania i noszenia w torebce/kosmetyczce). Przed użyciem kosmetyku należy nim potrząsnąć, by - jak mówi etykietka - aktywować jego wybielające właściwości. Tak, wybielające. To był jeden z głównych powodów, dla których kupiłam ten podkład.
Konsystencja płynna, dość rzadka. Niestety, nie ma co liczyć na efekt bardzo dobrego krycia - chyba, że nałoży się go kilka warstw (nie robi przy tym efektu maski), ale w moim przypadku nawet to rzadko kiedy pomaga. Chyba, że akurat nie mam problemów z cerą. ;)
Podkład zawiera filtr SPF-18 - szczerze żałuję, że nie wyższy.


Skład:

Ingriedents: Aqua/Water, Isododecane, Cyclopentasiloxane, Ethylhexyl Methoxycinnmate, Nylon-12, PEG-10, Dimethicone, Butylene Glycol, BIS-PEG/PPG-14/14 Dimethicone, Phenoxyethanol, Magnesium Sulfate, C9-C15 Flucroalcohol/C9-15 Flucroalcohol Phosphate, Chlorphenesn, Methylparaben, Tetrasodium EDTA, Butylparaben, Tocopherol, Glycerin, Sodium PCA, Urea, Trehalose, Polyquaterntum-51, ,Sodium Hyaluronate (+/- może zawierać CI 77891/Titanium Dioxide, CI 77499, CI 77492/Iron Oxides)

Jak się sprawdza na mojej skórze?


Dobrze. Nie zauważyłam, by zapychał moje pory, a działanie rozświetlające rzeczywiście jest zauważalne przy jednoczesnym braku efektu marchewki. Opalenizna, której nabyłam na wyjeździe zniknęła, pozostał po niej jedynie delikatny ślad - myślę że po części może to być zasługa używania tego podkładu. Jedyne co mam mu do zarzucenia to słabe właściwości kryjące. Naprawdę bardzo by mi się przydały - ale nie można przecież mieć wszystkiego. ;)
Niepodważalną zaletą tych podkładów jest to, że zostały zaprojektowane z myślą o jasnej karnacji, więc większość bladolicych powinna znaleźć wśród nich idealnie pasujący do nich odcień. Niestety, może być gorzej z jego dostępnością.

Czy kupię ponownie?


Być może, ale nie w najbliższym czasie. Póki co, mam do zużycia niecałe trzy opakowania - potem pewnie zacznę się rozglądać za czymś nieco bardziej naturalnym. Może podkład mineralny?

6 komentarze:

  1. Szkoda, że nie pokazałaś efektu na skórze. Jestem ciekawa jego właściwości wybielających, lubię siebie w jasnych tonach :)
    Minerały mają swoje plusy i minusy. Jeśli masz blizny lub rozszerzone pory, będą one przez minerałki trochę bardziej uwydatnione - chociaż usłyszałam od znajomych, że żadnej różnicy nie widzą, więc możliwe, że ja mam jakąś paranoję na tym punkcie :) To samo jest z drobną kaszką. Ale krycie jest bardzo dobre. Z resztą mam zamiar zrobić recenzję jak tylko znajdę trochę wolnego - ten tydzień będzie dla mnie ciężki :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyedytuję post, jak tylko pozbędę się pokrzywowego wysypu ;) (tak! znów piję pokrzywę! lekarka nie miała nic przeciwko :D)
      Rozszerzone pory posiadam, jak najbardziej - taki prezent od mamy :( Na recenzję czekam z niecierpliwością, chętnie przeczytam bo już od jakiegoś czasu myślę o minerałach. Nie wiem tylko, co na to moje niespodziewajki.
      Spokojnie, będzie dobrze - ten tydzień ciężki był i dla mnie. Ale ostatecznie skończyło się dobrze :)

      Usuń
    2. No, to pijemy razem :) Ja czasem robię sobie przerwę z powodu braku czasu (tak zabiegana, że zapominam wypić pokrzywę!), ale dzielnie do tego wracam :)
      Wysyp już się skończył, kremik z sylveco goi mi resztki wielkich niespodziewajek, tylko ta kaszka nie chce zejść...
      Jeśli chodzi o AM od strony niespodziewajek, to świetnie kryje i po całym dniu chodzenia w minerałkach nie tworzą się nowe :)

      Usuń
    3. Wiesz że mi też się zapomina? Muszę chyba ustawić jakieś przypomnienie w telefonie, albo coś w tym rodzaju :)
      U mnie niestety trwa w najlepsze i wyglądam jak dalmatyńczyk, z tą różnicą że kropki są czerwone... i przez to co piszesz coraz bardziej kuszą mnie minerały. Jeśli rzeczywiście nowe niespodziewajki się nie pojawiają, to brzmi to naprawdę zachęcająco :)

      Usuń
  2. Na pewno wypróbuję ten podkład :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam! Tylko uważaj jeśli masz szczególnie suchą skórę, może lekko się nie polubić. :(

      Usuń

Zachęcam do komentowania - jestem początkującą włosomaniaczką, więc w przypadku pisania przeze mnie bzdur wszelkie poprawianie jest jak najbardziej mile widziane ;)
Pamiętajmy jednak o tym, że dyskusja NIE POLEGA na wzajemnym obrzucaniu się błotem. Chyba nie jesteśmy tutaj, by psuć sobie humory, prawda?

 

Rubinowy Kot na tropie pielęgnacji włosów Template by Ipietoon Cute Blog Design